Work life balance to dla mnie… jeden z elementów złotej zasady umiaru. W życiu często jesteśmy porywani przez pasje do czegoś, co dzieje się w danym momencie. Ten wiatr często zamienia się w wir, który ma tendencję do całkowitego porwania nas. Do momentu, w którym jesteśmy w stanie stać stabilnie na surfingowej desce życia, to porwanie przez wir nie jest niczym złym. Na work life balance warto patrzeć z perspektywy stałych wartości brzegowych, które będą nam pozwalały utrzymać równowagę.Moje codzienne nawyki dbania o zdrowie… dzielą się na trzy kategorie: refleksja, reset i aktywność – codziennie staram się znaleźć czas na każdą z nich. Najważniejszy nawyk dzieje się u mnie rano, bo pierwszą rzeczą, którą świadomie dla siebie robię jest dobre śniadanie. W miarę możliwości staram się je zjeść w towarzystwie mojej rodziny. Ten moment daje mi zupełnie inną energię na cały dzień.Sport, który regularnie uprawiam to… mix cardio, stretchingu i jogi. Tak organizuję swoją aktywność od czasu, gdy 5 lat temu wyjechałam do Afryki, gdzie mieszkałam 3 lata. Wtedy także zaczęłam korzystać z treningów dostępnych na YouTube, które okazały się fantastycznym źródłem inspiracji. Dzięki temu “zaprzyjaźniłam się” z kilkoma różnymi instruktorkami: jogę ćwiczę z Adriene Mishler, stretching robię z Maddy Morrison, a cardio i ćwiczenia siłowe wykonuję z Heather Robertson. Śmiałam się, że ten wyjazd był dla mnie przygotowaniem do covidu, bo miałam już gotowy set ćwiczeń, który mogłam uprawiać w domu i od tamtej pory to dla mnie codzienność, która poprawia moje samopoczucie. Dochodzą do tego spacery z moim ukochanym psem, który potrzebuje długich wyjść, bo inaczej nasz dom by tego nie zniósł.Na aktywność fizyczną poświęcam w tygodniu… nie mniej niż 7h.Moja motywacja do sportu… to większa przejrzystość myślenia. Sport powoduje, że nasz organizm produkuje endorfiny, które poprawiają samopoczucie i oczywiście przekłada się to też na fizyczność. Należy pamiętać, że wszystko zaczyna się w mózgu człowieka, a sport pozwala go odpowiednio przewietrzyć.Medytuję bo… daje mi to ogromną siłę w mierzeniu się z codziennym życiem, które jest bardzo szybkie. Pomaga mi się zatrzymać i dzięki medytacji jestem w stanie odnaleźć znacznie więcej siebie. Nie ukrywam, że jestem uzależniona od małych technologii – mam swoją ulubioną aplikację Calm, która pozwala mi przenieść się do innego miejsca i nabrać dystansu do tego, co dzieje się w danym momencie. Ostatnio testuję medytację z Oculusem, która pozwala mi przenieść się w inny świat i osiągnąć perfekcyjną koncentrację znacznie szybciej niż tradycyjnie. Lubię to, że medytować można wszędzie i o każdej porze, a gwarantuję, że jest to fajne doświadczenie.Moja dieta bazuje na… jedzeniu wszystkiego, ale z zastosowaniem zasady złotego umiaru. Gdy zaczęłam słuchać potrzeb swojego organizmu, wiem co mi szkodzi i jakich produktów unikać.Kończę dzień na… demakijażu – zarówno w kontekście technicznej czynności, jaką jest zmywanie makijażu, ale też zmywanie trosk i problemów codzienności z którymi się mierzymy. Zwracam uwagę na to, żeby się wyciszyć – korzystam z fajnych technik pozwalających uwolnić głowę od biegu myśli np. positive intelligence, której autorem jest Shirzad Chamine. Gdy kładziemy się spać to często mamy bieganinę myśli i nie jesteśmy w stanie się od niej oderwać. W ten sposób skracamy sobie czas na sen, a dzięki jego technikom możemy odpłynąć natychmiast. To są bardzo proste rzeczy, które można testować w dowolnym momencie np. ściśnięcie opuszków palców i koncentracja nad tą czynnością sprawia, że umysł się resetuje.Na sen poświęcam… 8 godzin, bo czuję się wtedy dobrze.Rzecz, którą robię tylko dla siebie, to… raz do roku jeżdżę do VIVAMAYR w Austrii na pewien rodzaj resetu i detoksu trawiennego. Polecam to każdemu, ponieważ w stresującej i hałaśliwej codzienności jesteśmy bardzo zabiegani, a to doświadczenie daje siłę, żeby lepiej wsłuchać się w potrzeby organizmu. Ten wyjazd jest jednym z moich rytuałów dorocznych, natomiast drugi, który jest łatwiejszy i zdecydowanie częstszy, to cotygodniowy masaż twarzy techniką kobido. Działa to na mnie lepiej niż klasyczny masaż całego ciała.Moje małe grzeszki to… dobre wino.Szczęście to dla mnie… bliskość mojej rodziny, zwierzaków i przyjaźń, w szczególności ta z kobietami. Wiele lat pracowałam w korporacjach finansowych, gdzie większość moich współpracowników stanowili mężczyźni. Wyjazd do Afryki pokazał mi, czym jest przyjaźń z kobietami, i stało się to elementem mojego wielkiego szczęścia.Luksus to dla mnie… wolność myśli, wyborów i słów. Nasze możliwości ogranicza tylko siła naszych pragnień i determinacji. Od kiedy mieszkam poza Polską, znacznie bardziej to widzę i czuję. Natomiast z perspektywy mieszkania kilku lat w Afryce uważam, że można to określać w kategorii luksusu.Moje małe codzienne kroki w dbaniu o planetę to… w Genewie recykling i dbałość o środowisko jest elementem codzienności. Można wręcz uznać to za zwyczaj, z którym nikt nie dyskutuje. Miasto świadomie ogranicza ruch miejski na rzecz transportu rowerami czy innymi środkami transportu, które nie emitują toksyn do środowiska. Natomiast małych rzeczy w naszej codzienności jest bardzo dużo:Do przechowywania żywności używamy pojemników wielokrotnego użytku.Używamy domowych filtrów i pijemy wodę z kranu.Każdy z naszej rodziny ma swój bidon na wodę.Staramy się naprawiać rzeczy, zamiast kupować nowe. W wymiarze kobiecym jest to szalenie interesujące, ponieważ pojawił się rodzaj usługi odnawiania rzeczy luksusowych po to, żeby nie było konieczności zakupu nowego.Od czasu wyjazdu z Warszawy zmieniła się moja percepcja potrzeb w tym aspekcie. Świadomie decyduję się na renowację swoich torebek czy butów i nie mam takiego nacisku na zakupy, który towarzyszył mi niegdyś.Rada, którą dałabym sobie gdybym znowu miała 20 lat, to… pielęgnuj w sobie młodzieńczą odwagę w podejmowaniu nieszablonowych decyzji i nie daj się zdominować strachowi przed porażką. Książka, którą ostatnio przeczytałam i polecam, to… Susan Cain “Ciszej proszę…”. Jest to książka o sile introwertyków w świecie pełnym hałasu. Autorka była prawniczką, która w pewnym momencie życia porzuciła karierę w korporacji prawniczej na rzecz pisania. Jej konikiem, wynikającym z własnych potrzeb, stał się introwertyzm. W książce znajduje się analiza sposobu, w jaki ludzie zamknięci w sobie muszą odnaleźć się w świecie wymagającym ciągłej prezentacji: w mediach społecznościowych, na rozmowach biznesowych online, czy występowaniu live przed dużymi zgromadzeniami ludzi. Dla introwertyków to trudne zadanie. Autorka podpowiada, w jaki sposób pozycjonować się jako introwertyk na spotkaniach gromadzących wiele ludzi, a przy okazji osiągać swoje cele.