Co piąte dziecko w Polsce ma nadwagę lub jest otyłe. To statystyki, które dają nam wiele do myślenia. Podejmowane są różne działania systemowe. Jak dotąd nie przynoszą one jednak efektów, dzieci tyją nadal. Jaki jest nasz udział jako rodziców w tym stanie? Czy możemy coś zrobić, żeby temu przeciwdziałać? Czytaj dalej, by dowiedzieć się, jakie elementy mają wpływ na wzrost masy ciała u dzieci, i co robić, by do niego nie dopuścić.
Na świecie otyłość wśród dzieci od początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia stale rośnie. Początkowo było to średnio 10-15% nastolatków z nadwagą lub otyłych. Aktualnie w Stanach Zjednoczonych problem dotyczy ponad 35% dzieci. W Polsce nadmiar masy ciała wśród 11-letnich dziewcząt wynosi blisko 18%, a wśród chłopców 25% (to właśnie chłopcy są grupą o kulturowo większym przyzwoleniu na wyższa wagę). Oznacza to, że blisko co drugi nastolatek w Polsce ma nadwagę lub jest otyły (43%).
Warto tu przyjrzeć się rodzicom. Wśród Polaków co 4-ty ma nadwagę lub otyłość. Według badań otyli rodzice to 70% ryzyka bycia otyłym dla dziecka. Dla porównania, gdy oboje rodzice są szczupli, to ryzyko otyłości u dziecka wynosi jedynie 10%. Co więcej, otyli rodzice często nie zauważają otyłości u swoich dzieci i nie są świadomi jej roli w wywoływaniu problemów zdrowotnych. A obciążenia z tytułu nadmiernej masy ciała są zauważalne już u dzieci i są to:
To nie wszystko, otyłym dzieciom grożą problemy psychologiczne związane z brakiem akceptacji, wykluczeniem ze środowiska rówieśniczego, problemy ze snem czy niebezpieczny bezdech senny.
Według dalszych prognoz, w Polsce każdego roku będzie przybywało 400 000 dzieci z nadmierną masą ciała, w tym 80 000 z otyłością.
Według badań, większość dzieci przybierających nadmiernie na wadze przed 6. rokiem życia utrzymywała nadwagę w okresie pokwitania, a nawet w wieku dorosłym. Otyłość w okresie dojrzewania prowadzić może do otyłości u dorosłych. Warto uświadomić sobie, że otyłość i nadwaga to nie problem estetyczny, a zdecydowanie problem zdrowotny.
Choć chcemy znaleźć winnego w słabym i niewydolnym systemie zdrowia czy w szkole, gdzie ilość nauki nie sprzyja ruchowi, prawda może być bolesna. W mojej ocenie to rodzice są odpowiedzialni za nadmiary u swoich dzieci.
Z braku czasu, natłoku obowiązków i zmęczenia rodzice pozwalają, by dzieci od najmłodszych lat przejmowały kontrolę nad swoimi wyborami żywieniowymi. Decydują, co chcą jeść i pić, a rodzice mają jeden problem mniej. Jednak to nie jest kompetencja dzieci, one często wybierają produkty, które lubią, zamiast pożywnych, bardziej odpowiednich dla rozwijającego się organizmu.
Na ich wybory żywieniowe mają wpływ reklamy, lokowanie produktów w filmach. Gdy w popularnej restauracji sieciowej polecają swój zestaw idole popkultury, młodzi ludzie chcą być jak oni. Gdy w filmie bohater wypija napój powszechnie uważany za niezbyt zdrowy, młody człowiek, chcąc się z nim identyfikować, będzie po niego sięgał. Stąd niezwykle istotne są nawyki dotyczące jedzenia, jakie wynoszone są z domu. Rodzica zadaniem jest, biorąc pod uwagę potrzeby dziecka, kształtować jego odpowiedni stosunek do jedzenia. Nie na zasadzie wprowadzania zakazów, a budowania w dziecku wiedzy o jedzeniu i jego wpływie na organizm.
Nie tylko żywienie, ale i aktywność fizyczna jest ważna.
Kolejnym elementem układanki, trudnym do zmiany, jest sposób, w jaki dzieci docierają do szkół. Chcemy, by uczyły się one w najlepszych miejscach, związane jest to często z ich dowożeniem samochodem, by dotarły tam szybciej. Samochodem są dowożone także na zajęcia pozalekcyjne. Nie chodzą, nie jeżdżą rowerem, ich codzienny wydatek energetyczny związany z naturalnym ruchem jest zminimalizowany.
Zrobienie 10 000 zalecanych kroków jest wyczynem. W szkołach uczniowie masowo rezygnują z zajęć kultury fizycznej, na przerwach siedzą wpatrzeni w smartfony. Po lekcjach czas wypełnia nauka, filmy na platformach streemingowych, smartfony. Zajęcia dodatkowe to lekcje języków, arytmetyki mentalnej czy korepetycje, rzadziej tenis, piłka siatkowa czy łyżwiarstwo. Rodzice widzą większą potrzebę rozwoju intelektualnego, nie sportowego.
Czas wolny w weekendy wypełnia rozrywka nie wymagająca wysiłku fizycznego, chodzenia czy innej formy rekreacji. Siedzimy cały czas, a przy nas nasze dzieci. Zatem nie warto spodziewać się zmian w zachowaniu dzieci, naszych naśladowców, póki nie zmienimy własnej mentalności.
Bibliografia: 1. Zdrowie i zachowania zdrowotne młodzieży szkolnej na podstawie badań HBSC 2010 Joanna MazurEriksson J, i wsp. 2. Obesity from cradle to grave. Int J Obes Relat Metab Disord. 2003;27:722–7.Dietz WH. 3. Critical periods in childhood for the development of obesity. Am J Clin Nutr 1994.59:955–999 (30). 4. Freedman DS. et all. Cardiovascular risk factors and excess adiposity among overweight children and adolescents:The Bogalusa Heart Study.JPediatr.2007;150:12–17.
Bibliografia:
1. Zdrowie i zachowania zdrowotne młodzieży szkolnej na podstawie badań HBSC 2010 Joanna MazurEriksson J, i wsp.
2. Obesity from cradle to grave. Int J Obes Relat Metab Disord. 2003;27:722–7.Dietz WH.
3. Critical periods in childhood for the development of obesity. Am J Clin Nutr 1994.59:955–999 (30).
4. Freedman DS. et all. Cardiovascular risk factors and excess adiposity among overweight children and adolescents:The Bogalusa Heart Study.JPediatr.2007;150:12–17.
Napisała: Anna Stachowiak
Dziennikarka, redaktorka. Zainteresowana głównie tematyką społeczną i zdrowotną. Publikuje w tygodniku “Przegląd”. Miłośniczka aktywnego wypoczynku, zdrowego trybu życia, sprawdzania teorii w praktyce oraz drążenia tematu. Prywatnie mama zbuntowanego 3-latka i adeptka jogi.
Kapsułka nikalab zachwyca nie tylko wyglądem, ale też swoim działaniem. Przy jej produkcji zastosowaliśmy 2 innowacyjne technologie - DRcaps® i DUOCAP®. DRcaps®...
Twoja opinia może zostać wykorzystana w naszej reklamie. Przeczytaj więcej w naszym Regulaminie. Także w opiniach dbamy o transparentność. Weryfikujemy czy pochodzą od regularnych klientów (nie osób z nami współpracujących) oraz czy są zgodne z przepisami prawa mającymi na celu ochronę konsumentów.