Rozmowy

17 pytań do… Kiry Sukhoboichenko, założycielki Ruchu Latających Plecaczków

Czas czytania: 4 min
Opublikowano 01/09/2022
Kira Sukhoboichenko odpowiada na 17 pytań od nikalab

Kira Sukhoboichenko, 16-letnia mistrzyni LinkedIn wg. Forbes Women Polska, pochodząca z Ukrainy, w rozmowie z nikalab opowiada, co pomaga jej być aktywną społecznie, gdzie widzi siebie za 10 lat, a także zdradza, co przeraża ją w świecie biznesu.

W związku z sytuacją w Ukrainie czuję się…przerażona. Jest to pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o tej wojnie. Mimo tego, że już w pewnym sensie dotarło do mnie, że ta wojna cały czas trwa, to jak oglądam filmiki o wojnie publikowane na TikToku, za każdym razem czuję przerażenie, jakbym widziała to po raz pierwszy. U mnie to wygląda tak, że przerażenie nie mija, tylko nasila się z każdym kolejnym dniem. 

Utrzymać produktywność pomaga mi… to, że potrafię być konsekwentna. I to próbuję w sobie pielęgnować od dłuższego czasu. Nawet jak mi się strasznie nie chce czegoś robić, to jednak siadam i dopóki nie zrobię wszystkiego, nie wstaję, nawet gdyby to zajęło 3 lub 4 godziny. Dopiero jak skończę ważne rzeczy, mogę iść odpoczywać. 

Uważam, że dbanie o zdrowie… jest bardzo ważne, jednak sama chciałabym dbać o nie o wiele bardziej niż teraz. Starsza wersja mnie będzie mogła mi później podziękować za to, że dbałam o siebie, jak byłam trochę młodsza. 

Moja dieta jest… nie zawsze zdrowa. Może po mnie nie widać, ale bardzo dużo jem. Niestety nie zawsze jest to zdrowe jedzenie. No i moja mama przepysznie gotuję, ale to też nie zawsze jest zdrowe.

Moja ulubiona forma aktywności fizycznej to…spacery. Nie uprawiam zawodowo sportów, raz na jakiś czas chodzę na siłownię. Ale bardzo lubię spacery, szczególnie te z przyjaciółmi. Do metra, kiedy jadę do szkoły, zawsze idę pieszo, lubię pobyć sama ze sobą, pomyśleć o różnych rzeczach. 

Na aktywność fizyczną poświęcam… czasem 20 minut, a czasem i kilka godzin dziennie. Są to głównie spacery z przyjaciółmi, jak mam czas. W wakacje codziennie chodzę na dłuższe spacery. Teraz to średnio 3-4 dni w tygodniu. Mieszkam obok lasu i uwielbiam tam spacerować i jeździć rowerem. Niedawno przejechałam rowerem z 10 kilometrów, wracałam od przyjaciółki. 

Mój dzień zaczyna się od… 15 budzików. Są nastawione co 2 minuty i wiem, że po tym ostatnim muszę wstać z łóżka. Oczywiście mogłabym wstać i po pierwszym, ale lubię mieć te 30 minut, żeby przygotować się psychicznie. Rano też piję wodę. Ogólnie mój poranek jest szczegółowo rozplanowany. Dojazd do szkoły metrem zajmuje mi około 50 minut. Żeby nie marnować czasu, w metrze odpisuję na komentarze i wiadomości, dzwonię, załatwiam różne sprawy. Lubię być efektywna.

Mój sposób na niepokój i tremę to… uświadomienie sobie, że czas bardzo szybko leci i za godzinę już będzie po wszystkim, nie będzie powodu do nerwów. Jak tak sobie pomyślę, to jestem o 50% spokojniejsza np. przed wystąpieniem publicznym. Staram się nie skupiać na stresie. 

Mój dzień kończy się… po północy. Przed wojną kładłam się wcześniej, o godzinie 22-23. Mam teraz więcej rzeczy do ogarnięcia, a jeśli przed snem nie posiedzę chociaż chwilę w telefonie dla przyjemności, żeby pooglądać TikToka, popisać ze znajomymi na czacie, to czuję się źle. Muszę mieć te 30-60 minut dla siebie. Lubię pożegnać się przed snem z przyjaciółmi, piszę do nich coś w stylu: “Dobranoc”. Idę pocałować w policzek rodziców i również życzę im dobrej nocy. 

Coś, co robię tylko dla siebie, to… słuchanie muzyki. Może zabrzmi to banalnie, ale jak włączę sobie jakąś wesołą piosenkę czy jakiś utwór, który przywołuje miłe wspomnienia, to zawsze poprawia mi humor.

Moje małe grzeszki to… McDonald’s i słuchawki, które cały czas mam w uszach, jak wychodzę z domu. Ale nie mogę się oprzeć, uwielbiam muzykę. 

W wolnym czasie zazwyczaj… idę na spacer albo oglądam jakiś film lub serial. Choć ostatnio nie mam dużo czasu na to. Od początku wojny jest go zdecydowanie mniej. Ale nie narzekam, bo mogę pomagać innym. Chwile odpoczynku zdarzają się o wiele częściej, kiedy nie ma szkoły. Niejednokrotnie miałam też takie sytuacje, że cały dzień robiłam coś w ramach Fundacji, a moim “odpoczynkiem” było uczenie się. Mam też ogromne wyrzuty sumienia, kiedy mam wolny czas i nic nie robię. Próbuję z tym walczyć. 

Szczęście jest dla mnie… kiedy budzę się i cieszę, że zaczyna się nowy dzień, kiedy czuję się spełniona. Albo też czuję się szczęśliwa, kiedy idę po ulicy i mam jakąś fajną piosenkę w słuchawkach i aż chce mi się tańczyć. Czuję szczęście także, gdy ktoś ze znajomych nieoczekiwanie zadzwoni do mnie i powie, że mnie kocha i życzy mi miłego dnia. Takie drobne rzeczy. 

Dbanie o środowisko jest dla mnie… ważne. Mam taką przyjaciółkę, która nauczyła mnie nie rzucać śmieci byle gdzie. Ona zawsze zbierała śmieci po wszystkich na ulicy. Ja też, jeśli zobaczę, że ktoś rzucił śmieć na ziemię – podejdę, wezmę i zaniosę do kosza, nawet jeśli będę musiała przez kilka minut iść z tym śmieciem w ręku. Uważam, że jeśli chcemy zmieniać świat, musimy zacząć od siebie. 

Za 10 lat widziałabym siebie… w jakimś biurze w wysokim wieżowcu, może w USA. Na pewno chciałabym rozwijać fundację, którą mam. Chcę stworzyć własną firmę. Wypowiedziałam te słowa, jak miałam 8 lat, i nadal się tego trzymam. Nie chciałabym mieć nad sobą szefa, ale chciałabym zostać bardzo fajnym szefem, który będzie miał dobre relacje ze swoimi pracownikami. Chciałabym stworzyć społeczność, przyjazną każdemu, akceptującą różnorodność pod każdym względem, takie przyjazne miejsce, gdzie ludzie by szli do pracy nie z myślą “O, boże, znowu ta praca”, tylko “Jak fajnie, że tam idę, zmieniam świat”. 

W świecie biznesu dzisiaj najbardziej przeraża mnie to, że… można łatwo dać się oszukać. Ja jestem trochę naiwna. Ufam każdemu, wierzę w innych ludzi i nie potrafię zrozumieć, jak można zrobić komuś coś złego. Ale chyba nad tą ufnością muszę popracować. 

Książka, którą ostatnio przeczytałam i polecam, to… “It ends with us” (Colleen Hoover). Moim zdaniem jest to książka do głębszej interpretacji, nie jest to zwykły romans. Jest o tym, że trzeba szanować swoje granice i jeśli ktoś je przekracza, trzeba sobie to uświadomić i zareagować, żeby później nie było jeszcze gorzej. I w chwilach, kiedy ktoś narusza moje granice, potrafię powiedzieć: “Nie, to tak nie powinno wyglądać”.
Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.