Rozmowy

17 pytań do... Magdaleny Burnat-Mikosz, Senior executive and Member of the Board of Advisors, SingularityU Kenya Summit

Czas czytania: 4 min
Opublikowano 25/08/2022
17 pytań do... Magdaleny Burnat-Mikosz, Senior executive and Member of the Board of Advisors, SingularityU Kenya Summit

W rozmowie z nikalab Magdalena Burnat-Mikosz opowiada, jak wyjazd do Afryki przygotował ją do pandemii, co pomaga jej zasnąć i dlaczego wybiera odnawianie luksusowych rzeczy zamiast kupowania nowych.

Work life balance to dla mnie… jeden z elementów złotej zasady umiaru. W życiu często jesteśmy porywani przez pasje do czegoś, co dzieje się w danym momencie. Ten wiatr często zamienia się w wir, który ma tendencję do całkowitego porwania nas. Do momentu, w którym jesteśmy w stanie stać stabilnie na surfingowej desce życia, to porwanie przez wir nie jest niczym złym. Na work life balance warto patrzeć z perspektywy stałych wartości brzegowych, które będą nam pozwalały utrzymać równowagę.

Moje codzienne nawyki dbania o zdrowie… dzielą się na trzy kategorie: refleksja, reset i aktywność – codziennie staram się znaleźć czas na każdą z nich. Najważniejszy nawyk dzieje się u mnie rano, bo pierwszą rzeczą, którą świadomie dla siebie robię jest dobre śniadanie. W miarę możliwości staram się je zjeść w towarzystwie mojej rodziny. Ten moment daje mi zupełnie inną energię na cały dzień.

Sport, który regularnie uprawiam to… mix cardio, stretchingu i jogi. Tak organizuję swoją aktywność od czasu, gdy 5 lat temu wyjechałam do Afryki, gdzie mieszkałam 3 lata. Wtedy także zaczęłam korzystać z treningów dostępnych na YouTube, które okazały się fantastycznym źródłem inspiracji. Dzięki temu “zaprzyjaźniłam się” z kilkoma różnymi instruktorkami: jogę ćwiczę z Adriene Mishler, stretching robię z Maddy Morrison, a cardio i ćwiczenia siłowe wykonuję z Heather Robertson. Śmiałam się, że ten wyjazd był dla mnie przygotowaniem do covidu, bo miałam już gotowy set ćwiczeń, który mogłam uprawiać w domu i od tamtej pory to dla mnie codzienność, która poprawia moje samopoczucie. Dochodzą do tego spacery z moim ukochanym psem, który potrzebuje długich wyjść, bo inaczej nasz dom by tego nie zniósł.

Na aktywność fizyczną poświęcam w tygodniu… nie mniej niż 7h.

Moja motywacja do sportu… to większa przejrzystość myślenia. Sport powoduje, że nasz organizm produkuje endorfiny, które poprawiają samopoczucie i oczywiście przekłada się to też na fizyczność. Należy pamiętać, że wszystko zaczyna się w mózgu człowieka, a sport pozwala go odpowiednio przewietrzyć.

Medytuję bo… daje mi to ogromną siłę w mierzeniu się z codziennym życiem, które jest bardzo szybkie. Pomaga mi się zatrzymać i dzięki medytacji jestem w stanie odnaleźć znacznie więcej siebie. Nie ukrywam, że jestem uzależniona od małych technologii – mam swoją ulubioną aplikację Calm, która pozwala mi przenieść się do innego miejsca i nabrać dystansu do tego, co dzieje się w danym momencie. Ostatnio testuję medytację z Oculusem, która pozwala mi przenieść się w inny świat i osiągnąć perfekcyjną koncentrację znacznie szybciej niż tradycyjnie. Lubię to, że medytować można wszędzie i o każdej porze, a gwarantuję, że jest to fajne doświadczenie.

Moja dieta bazuje na… jedzeniu wszystkiego, ale z zastosowaniem zasady złotego umiaru. Gdy zaczęłam słuchać potrzeb swojego organizmu, wiem co mi szkodzi i jakich produktów unikać.

Kończę dzień na… demakijażu – zarówno w kontekście technicznej czynności, jaką jest zmywanie makijażu, ale też zmywanie trosk i problemów codzienności z którymi się mierzymy. Zwracam uwagę na to, żeby się wyciszyć – korzystam z fajnych technik pozwalających uwolnić głowę od biegu myśli np. positive intelligence, której autorem jest Shirzad Chamine. Gdy kładziemy się spać to często mamy bieganinę myśli i nie jesteśmy w stanie się od niej oderwać. W ten sposób skracamy sobie czas na sen, a dzięki jego technikom możemy odpłynąć natychmiast. To są bardzo proste rzeczy, które można testować w dowolnym momencie np. ściśnięcie opuszków palców i koncentracja nad tą czynnością sprawia, że umysł się resetuje.

Na sen poświęcam… 8 godzin, bo czuję się wtedy dobrze.

Rzecz, którą robię tylko dla siebie, to… raz do roku jeżdżę do VIVAMAYR w Austrii na pewien rodzaj resetu i detoksu trawiennego. Polecam to każdemu, ponieważ w stresującej i hałaśliwej codzienności jesteśmy bardzo zabiegani, a to doświadczenie daje siłę, żeby lepiej wsłuchać się w potrzeby organizmu. Ten wyjazd jest jednym z moich rytuałów dorocznych, natomiast drugi, który jest łatwiejszy i zdecydowanie częstszy, to cotygodniowy masaż twarzy techniką kobido. Działa to na mnie lepiej niż klasyczny masaż całego ciała.

Moje małe grzeszki to… dobre wino.

Szczęście to dla mnie… bliskość mojej rodziny, zwierzaków i przyjaźń, w szczególności ta z kobietami. Wiele lat pracowałam w korporacjach finansowych, gdzie większość moich współpracowników stanowili mężczyźni. Wyjazd do Afryki pokazał mi, czym jest przyjaźń z kobietami, i stało się to elementem mojego wielkiego szczęścia.

Luksus to dla mnie… wolność myśli, wyborów i słów. Nasze możliwości ogranicza tylko siła naszych pragnień i determinacji. Od kiedy mieszkam poza Polską, znacznie bardziej to widzę i czuję. Natomiast z perspektywy mieszkania kilku lat w Afryce uważam, że można to określać w kategorii luksusu.

Moje małe codzienne kroki w dbaniu o planetę to… w Genewie recykling i dbałość o środowisko jest elementem codzienności. Można wręcz uznać to za zwyczaj, z którym nikt nie dyskutuje. Miasto świadomie ogranicza ruch miejski na rzecz transportu rowerami czy innymi środkami transportu, które nie emitują toksyn do środowiska. Natomiast małych rzeczy w naszej codzienności jest bardzo dużo:

  • Do przechowywania żywności używamy pojemników wielokrotnego użytku.
  • Używamy domowych filtrów i pijemy wodę z kranu.
  • Każdy z naszej rodziny ma swój bidon na wodę.
  • Staramy się naprawiać rzeczy, zamiast kupować nowe. W wymiarze kobiecym jest to szalenie interesujące, ponieważ pojawił się rodzaj usługi odnawiania rzeczy luksusowych po to, żeby nie było konieczności zakupu nowego.

Od czasu wyjazdu z Warszawy zmieniła się moja percepcja potrzeb w tym aspekcie. Świadomie decyduję się na renowację swoich torebek czy butów i nie mam takiego nacisku na zakupy, który towarzyszył mi niegdyś.

Rada, którą dałabym sobie gdybym znowu miała 20 lat, to… pielęgnuj w sobie młodzieńczą odwagę w podejmowaniu nieszablonowych decyzji i nie daj się zdominować strachowi przed porażką. 

Książka, którą ostatnio przeczytałam i polecam, to… Susan Cain “Ciszej proszę…”. Jest to książka o sile introwertyków w świecie pełnym hałasu. Autorka była prawniczką, która w pewnym momencie życia porzuciła karierę w korporacji prawniczej na rzecz pisania. Jej konikiem, wynikającym z własnych potrzeb, stał się introwertyzm. W książce znajduje się analiza sposobu, w jaki ludzie zamknięci w sobie muszą odnaleźć się w świecie wymagającym ciągłej prezentacji: w mediach społecznościowych, na rozmowach biznesowych online, czy występowaniu live przed dużymi zgromadzeniami ludzi. Dla introwertyków to trudne zadanie. Autorka podpowiada, w jaki sposób pozycjonować się jako introwertyk na spotkaniach gromadzących wiele ludzi, a przy okazji osiągać swoje cele.

Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.