Rozmowy

nikaLIVE: Jak poradzić sobie z infekcjami intymnymi?

Czas czytania: 10 min
Opublikowano 04/08/2022
nikaLIVE: Jak poradzić sobie z infekcjami intymnymi?

O tym, co wspólnego z infekcjami układu moczowo-płciowego mają nasza dieta, jelita, tryb życia i nadmierna higiena intymna, opowiada dr n. med. Anna Bartnicka.

Zdrowie układu moczowo-płciowego jest nierozerwalnie związane z resztą naszego organizmu. Jest to relacja dwukierunkowa. Z jednej strony zdrowie innych organów i układów wpływa na to, jak często mamy infekcje pochwy i układu moczowego. Z drugiej strony – nawracające infekcje intymne mogą prowadzić do poważnych powikłań lub być niebezpieczne, jeśli np. planujemy ciążę. Jak zadbać o swoje zdrowie całościowo, aby zapobiec infekcjom intymnym i zapaleniom dróg moczowych, w nikaLIVE’ie opowiedziała dr n. med. Anna Bartnicka, dietoterapeutka, diagnostka laboratoryjna, która od 13 lat bada tematykę mikrobioty, propagatorka wiedzy na temat zdrowia jelit i probiotyków ( na Instagramie @dr_anna.bartnicka). Odsłuchać nagranie tej rozmowy można pod tym linkiem

Patrząc na produkty reklamowane w telewizji oraz te, napotykane w aptekach i drogeriach, można odnieść wrażenie, że infekcje intymne to plaga, a może nawet epidemia dzisiejszych czasów. Czy rzeczywiście tych schorzeń jest coraz więcej, są coraz częstsze? 

Dr n. med. Anna Bartnicka: Rzeczywiście, media nam to cały czas pokazują i sugerują, że jest popyt – jest i podaż. Faktycznie obserwuję, że ta częstotliwość występowania infekcji intymnych wrasta. Paradoksalnie, jest to spowodowane nadmierną higienizacją życia, a nie jak by się mogło wydawać zbyt małą higieną. Nie tylko w kwestii higieny intymnej, ale szeroko rozumianej higienizacji życia, czyli na przykład: spożywanie tylko „sterylnego” jedzenia, mocno przetworzonego, z małą ilością kiszonek, fermentowanych produktów; życie w aglomeracjach miejskich, brak kontaktu z naturą, zwierzętami, często też – drugim człowiekiem. Ta nadmierna higienizacja naszego stylu życia doprowadza do zmniejszenia różnorodności bakterii jelitowych, a co za tym idzie – zwiększenia ryzyka pojawienia się infekcji intymnych. Infekcje te pozostają nie bez znaczenia dla naszego zdrowia. W perspektywie długofalowej mogą powodować problemy z zajściem w ciążę, możliwość utrzymania tej ciąży, a także komplikacje położnicze. Bardzo dziękuję, że poruszamy ten temat, ponieważ jest on szalenie ważny! 

A jaki dokładnie jest związek pomiędzy naszą dietą a rozwojem potencjalnych infekcji intymnych? 

To jest bardzo częste pytanie, a związek jest bardzo ścisły. Pacjenci nie rozumieją, np. dlaczego mają przyjmować doustne probiotyki przy infekcji intymnej oraz odpowiednio się odżywiać i dbać o układ pokarmowy. Musimy sobie uświadomić, że elementem scalającym wszystkie te tematy będą śluzówki. To, co się dzieje na śluzówce układu pokarmowego, w jelitach, przekłada się na zdrowie innych śluzówek w naszym organizmie – chociażby tych z układu moczowo-płciowego. Mikrobiota jelitowa, czyli te korzystne bakterie w naszym układzie trawiennym, wpływa na cały układ odpornościowy. Przede wszystkim, na odporność śluzówkową w postaci sekrecyjnej IgA – immunoglobuliny obecnej na powierzchni błon śluzowych. Jej odpowiedni poziom sprawia, że śluzówki są odporniejsze na czynniki infekcyjne. Aby sIgA mogła być wytwarzana w odpowiednej ilości, musimy posiadać te „dobre bakterie” w swoich jelitach. Zatem to, jak będziemy odżywiać bakterie jelitowe, jaką będziemy mieć mikrobiotę, będzie odzwierciedlało się na zdrowiu naszych śluzówek, bez znaczenia, czy mówimy o górnym układzie oddechowym, czy układzie moczowo-płciowym. Dlatego tak ważny jest nasz styl życia, nasza dieta i to, czy dbamy o jelita, czy też nie.

Jeśli mówimy o infekcjach układów moczowego i płciowego, czy ich przyczyny są wspólne? Czy, przykładowo, zapalenie pęcherza i grzybica pochwy wynikają z tych samych przesłanek? 

Większość czynników jest wspólnych. Choć oba problemy dotyczą dwóch różnych układów w naszym ciele, rzeczywiście duża część przyczyn się pokrywa. Tym wspólnym mianownikiem znów będzie śluzówka, a z nią wiążąca się kwestia mikrobioty jelitowej, czyli w tym przypadku – kluczowej kwestii układu odpornościowego. Ale nie tylko mikrobiota i dieta ma tutaj swoje znaczenie. Tak samo stres, który często bagatelizujemy, a jego wpływ na nasze zdrowie umniejszamy. Kiedy stres jest permanentny, bardzo destrukcyjnie wpływa na naszą mikrobiotę jelitową, a co za tym idzie – doprowadza do osłabienia odporności śluzówek. Zaburzenia hormonalne, które obserwujemy coraz częściej, a także zaburzenia gospodarki węglowodanowej, czyli znów wracamy do diety. Spożywanie w głównej mierze cukrów prostych i tłuszczów nasyconych. Nie bez znaczenia jest również bielizna, jaką nosimy. Najlepiej, aby była bawełniana, przewiewna. Oczywiście, również higiena intymna jest tutaj bardzo ważna. 

Zatem jaki rodzaj profilaktyki warto wprowadzić i jak częsta ta higiena intymna ma być? Tak, aby zadbać o siebie, ale też nie przesadzić. 

Tu jest ważne to, co powiedziałam na początku – nadmierna higienizacja może nam również zaszkodzić. Środowisko pochwy ma – tak samo jak jelita – swoją mikrobiotę. A w niej przeważają pałeczki kwasu mlekowego, czyli bakterie z rodzaju Lactobacillus. Infekcje intymne mogą być związane z niedoborem tych właśnie ochronnych pałeczek kwasu mlekowego. Z tego względu irygacja pochwy to zabieg, który absolutnie nie powinno się wykonywać, ponieważ wypłukujemy te bakterie (chyba że są poważne, medyczne wskazania do irygacji, co zdarza się wyjątkowo rzadko). Nie polecam wprowadzania strumienia wody do wnętrza pochwy, a raczej skupienie się na myciu warg sromowych większych – czyli ciała z zewnątrz. Nigdy nie starajmy się umyć pochwy od środka, jest to kompletnie naszemu ciału niepotrzebne. Dzięki takim zabiegom, pozbywamy się naturalnej odporności. W przypadku środowiska pochwy – pałeczki kwasu mlekowego są odpowiedzialne za wytwarzanie odpowiedniego pH, dzięki produkcji kwasu mlekowego. Nasze pH pochwy powinno wynosić 3,8 – 4,2. To jest bardzo kwaśne środowisko, które nie sprzyja infekcjom oraz zapobiega namnażaniu się bakterii i grzybów chorobotwórczych. W przypadku wymywania pałeczek kwasu mlekowego, pozbawiamy nasze mikrośrodowisko pochwy podstawowego elementu do budowania odporności. 

Czy w takim razie, musimy wybierać płyny do higieny intymnej, które to pH mają obniżone? 

No właśnie. Mówimy o pH pochwy – to środowisko jest środowiskiem kwaśnym. Natomiast co innego, gdy mówimy o naszej skórze, o wargach sromowych większych. Skóra człowieka ma pH wyższe niż środowisko pochwy. Często w okresie dojrzewania dziewczynki wstydzą się tego zmieniającego się zapachu ciała, ale uczulam – nie powinnyśmy stosować perfumowanych preparatów do higieny intymnej. To jeszcze bardziej może obciążyć nasze śluzówki, podrażniać, doprowadzając np. do alergii. Kupując płyn do higieny intymnej powinnyśmy wybierać taki, który ma pH zbliżone do pH naszej skóry – około 5-6. Wszelkie mydła zasadowe, które mają pH w granicach 8-11, będą doprowadzać do mocnego wysuszenia. Płyn stosujemy na skórę – zewnętrzne okolice organów intymnych. Pochwa w środku nie potrzebuje mycia. Tak naprawdę, nie musimy używać płynu do higieny intymnej, możemy używać zwykłego mydła, które ma odpowiednie pH dla naszej skóry. Zwracajmy uwagę na skład, czy składniki użyte do produkcji są jak najbardziej naturalne, nieperfumowane. Zwracajmy uwagę na to, czy nie przesuszamy środowiska pochwy, bo to na pewno prowadzi do występowania infekcji. 

A czy w ogóle płyn lub mydło są koniecznością? Na półkach sklepowych obserwuję coraz większą gamę produktów do higieny intymnej – żele, chusteczki, płyny, spraye. Kilkadziesiąt lat temu kobiety nie miały dostępu do takich preparatów, a zachorowalność na infekcje intymne nie była tak powszechna. Czy sama woda nie jest w stanie zapewnić nam pełnej higieny intymnej? 

W większości przypadków wystarczy. Jeśli ktoś potrzebuje, lubi mieć osobny płyn do higieny intymnej, a osobny do ciała, to pamiętajmy o czytaniu składów, żeby taki środek nie zaburzał naturalnego środowiska bakterii. Ale jeśli nie mamy takiej potrzeby, nasze mydło do ciała powinno również te standardy spełniać. Pochwa ma bardzo duże możliwości samooczyszczania, zatem przy braku permanentnych schorzeń czy zaleceń lekarza – sama woda w zupełności wystarczy

Wspomniała Pani o dojrzewających nastolatkach, ale dziś zdarza się, że mamy kupują specjalne płyny do higieny intymnej nawet dla swoich niemowlaków. Czy jest to konieczne? Czy istnieje jakiś wiek u dziewczynek, w którym powinnyśmy zacząć szczególnie dbać o sfery intymne? 

Jeśli chodzi o wczesne rozpoczęcie dbania o zdrowie intymne naszych córek, powinnyśmy im wpajać nie tyle kwestie prawidłowego doboru produktu, ale technikę tej higieny intymnej. Przykładowo, aby nie przenosić bakterii z odbytu do okolic pochwy. Jeśli chodzi o specjalne preparaty dla dziewczynek, to już jest czysty marketing. Dziewczynka do wejścia w okres dojrzewania ma pH pochwy identyczne jak pH jej skóry. Dopóki ciało dziewczynki nie zacznie produkować estrogenu, jej mikrobiota jest zupełnie inna niż u kobiety miesiączkującej. Estrogeny są niezbędne do życia pałeczek Lactobacillus i tym samym – do tworzenia kwasu mlekowego, który zakwasza środowisko pochwy. Dlatego edukujmy o zdrowiu intymnym całościowo: skupiając się na technice mycia, noszeniu odpowiedniej bielizny, częstotliwości higieny. Lepiej zainwestować w dobrą dietę, suplementy czy w razie konieczności probiotyki i unikać tej nadmiernej higienizacji. 

Rozszerzmy jeszcze temat diety – wspomniała Pani, że musimy „dobrze nakarmić” nasze bakterie jelitowe, aby mogły nas chronić przed infekcjami. Czy musimy jeść jakieś specjalne produkty, aby zapewnić bakteriom dobre funkcjonowanie? Czy po prostu zdrowa, zbilansowana dieta tutaj wystarczy? 

Przede wszystkim błonnik będzie tutaj kluczowy. Żeby nasza mikrobiota jelitowa była w dobrym stanie, musimy dawać jej najlepszą z możliwych pożywek – błonnik. Składnik, którego my nie trawimy, jest ucztą dla naszych bakterii w jelitach. Dzięki naszemu spożywaniu warzyw, owoców, pestek, nasion i produktów zbożowych, bakterie te funkcjonują prawidłowo i mogą wytwarzać krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, czyli przede wszystkim maślan. Jest to źródło energii dla komórek jelitowych. W ten sposób nasza dieta ma wpływ na odbudowę szczelności bariery jelitowej i jej utrzymanie. Kiedy układ immunologiczny związany z jelitem pracuje prawidłowo, wszystkie śluzówki w naszym organizmie są odporne.  Kolejną kwestią jest tutaj podaż polifenoli, które są również doskonałym pożywieniem dla mikrobioty. Obecny sezon letni sprzyja dostarczaniu polifenoli w pokarmie – spożywanie wszelkich owoców jagodowych pomaga nam w tym procesie. Oczywiście ważna jest dieta przeciwzapalna, czyli bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe, przede wszystkim Omega-3. Warto się wspomóc suplementacją, bo niestety jeśli chodzi o pokarmowe źródła kwasów Omega-3, to ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Ważne jest dostarczanie sobie odpowiedniej ilości witaminy D3 przy jednoczesnym monitorowaniu tego składnika we krwi, bo jako populacja mamy niedobory tej witaminy.

Chciałabym poruszyć również temat probiotyków. Wspomniała Pani, że przyjmowanie probiotyków, nawet doustnie, wpływa na mikrobiotę pochwy. Ale jest też wiele preparatów stricte dopochwowych, które zawierają w sobie pałeczki kwasu mlekowego. Czy są nieskuteczne? 

Preparaty i sposób ich przyjmowania zależy od zamiarów – czy stosujemy je prewencyjnie czy w walce z nawracającymi infekcjami. Profilaktycznie rekomenduję stosowanie probiotyków doustnych. Dzięki nim zadbamy globalnie o nasze ciało. W przypadku nawracających problemów, warto połączyć te dwa rodzaje przyjmowania probiotyków przez określony czas, z przerwami i pod kontrolą lekarza. Nie zapominajmy o preparatach dopochwowych, ponieważ zapewniają nam działanie długofalowe. Spotkałam się również z tamponami zawierającymi probiotyki – też są dobre. Jednak ja jestem fanką suplementacji doustnej lub dopochwowej z możliwością zmierzenia ilości dostarczanych substancji. W przypadku środków higieny, takich jak tampony, podpaski czy wkładki, również musimy zwracać uwagę na skład i pochodzenie – tak samo jak przy doborze płynu. 

Czy środki higieny menstruacyjnej wątpliwej jakości również mogą zaburzać prawidłowe funkcjonowanie mikrobioty pochwy? 

Dokładnie tak. Niestety, jeśli chodzi o środki higieny menstruacyjnej, producent nie jest zmuszony do dokładnego przedstawienia składu i pochodzenia składników, z których są one zrobione. Tampony i podpaski mogą być bielone chlorem, który jest toksyną. W rezultacie chlor będzie nie tylko zaburzał pracę mikrobioty, ale też odkładał się w naszym organizmie. Jeśli będziemy stosować te środki co miesiąc, będą nas z pewnością alergizować i prowadzić do pogłębienia problemów już istniejących. Wybierajmy środki wykonane z organicznej bawełny, sprawdzajmy, w co są zawinięte te środki – plastik jest wszechobecny, a zawarty w nim bisfenol A jest związkiem endokrynnie czynnym, czyli wpływającym na stan naszego organizmu. Lepiej go unikać. Zatem miesiączkując przez wiele lat, co miesiąc używając napakowanych toksynami środków higieny, bezwiednie narażamy swoje zdrowie. 

Czy podpaski będą lepszym wyborem u osób, które borykają się z nawracającymi infekcjami? Czy rezygnacja z wprowadzania tamponu do wnętrza ciała ma szansę zniwelować permanentne problemy w tej sferze? 

Na pewno w pierwszym etapie terapii – tak. Natomiast nie bez znaczenia ma się tutaj nasza psychika. Wybierajmy te produkty, które podczas okresu dają nam największe poczucie pewności. Przede wszystkim musimy zwracać uwagę na jakość tych produktów. To będzie już bardzo duży krok w kwestii prewencji. 

Wspomniałyśmy już o higienie, diecie, suplementacji, jakości środków higieny. Czy w takim razie istnieją jeszcze jakieś sposoby na to, by zmniejszyć ryzyko pojawienia się infekcji? Lub jeśli te infekcje nawracają, czy istnieją jeszcze inne rodzaje działań, które możemy wdrożyć? 

Na pewno umiarkowana aktywność fizyczna będzie pozytywnie wpływać na stan naszej mikrobioty. Ale wrócę jeszcze do działań medycznych w tej sferze – szukajmy przyczyny infekcji. Bardzo często dostajemy od lekarza środek przeciwgrzybiczy lub antybiotyk, zupełnie bez badania przyczyny występowania problemu. Jeśli chodzi o infekcję grzybiczą, w badaniach mówi się o tym, że 75% kobiet choć raz w swoim życiu taką infekcję będzie miało. Jest to normalne i nie przekłada się na jakieś większe problemy, jeśli to jest tylko 1 raz. Natomiast jeśli te infekcje nawracają, czujemy ciągły dyskomfort, szczypanie, świąd, borykamy się z upławami, które nie są tożsame z naturalną wydzieliną z pochwy (upławy to zazwyczaj nieprzyjemny zapach, zmieniona konsystencja wydzieliny), świadczy to o tym, że problem jest przewlekły. Szukajmy przyczyny w swoim trybie życia, w swoim odżywianiu, ale przede wszystkim skierujmy się na badanie VagiStatus w Instytucie Mikroekologii, które ilościowo określi nam poziom pałeczek kwasu mlekowego. Wówczas dokładnie wiemy, czy musimy stosować probiotyk dopochwowy, czy narażamy w jakiś sposób tę mikrobiotę, czy chorujemy na jakąś z chorób wenerycznych. To badanie jest pierwszym krokiem w poznaniu drogi działania. 

Spotkałam się z taką opinią, że badania mikrobioty jelitowej nie są potrzebne do wybrania odpowiedniego probiotyku do suplementacji. A jak to jest z badaniem mikrobioty pochwy? 

W kwestii mikrobioty pochwy – wiemy dokładnie, jakich bakterii na pewno nie powinniśmy znaleźć na wyniku badania. Tak samo z obecnością właściwych bakterii – wiemy, na obecności których zależy nam najbardziej. Nie szukamy konkretnych szczepów, które musimy dostarczyć, ale skupiamy się na grupach funkcyjnych danego obszaru. W przypadku znacznego obniżenia wartości Lactobacillus w mikrobiocie, musimy skupić się na odbudowaniu całego systemu ochronnego tej sfery. Wspomagamy się wówczas probiotycznymi globulkami dopochwowymi, które zadbają o tę odbudowę. 

Czyli w przypadku probiotyków wspieramy funkcjonalność mikrobioty i pozwalamy naszym własnym bakteriom w tym czasie odbudować? 

Tak, dokładnie. Stosujemy probiotyki na zasadzie wypierania szkodliwych bakterii na śluzówce i zmniejszania ich obecności. Probiotyki „zajmują miejsce” patogenom, konkurują z nimi o składniki odżywcze, a w rezultacie stwarzają im niekorzystne warunki do funkcjonowania. Często pomijaną w standardowych badaniach przesiewowych jest bakteria Gardnerella vaginalis – jedna z głównych przyczyn pojawiania się bakteryjnej waginozy, czyli zapalenia pochwy. Należy się nad nią pochylić, ponieważ jej obecność może powodować niekończące się problemy ze zdrowiem intymnym. W badaniu VagiStatus jest ona również określana. Podsumowując: terapia probiotyczna może mieć kluczowe znaczenie dla odbudowania odporności śluzówkowej i wspierania mikrośrodowiska pochwy, a tym samym zmniejszać ryzyko infekcji intymnych. 

Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.