Rozmowy

nikaLIVE: O zdrowiu i mądrych wyborach – rozmowa lek. med. Niny Nicheskiej i Agnieszki Cegielskiej.

Czas czytania: 31 min
Opublikowano 18/01/2023
nikaLIVE: O zdrowiu i mądrych wyborach – rozmowa lek. med. Niny Nicheskiej i Agnieszki Cegielskiej.

Profilaktyka chorób i codzienna dbałość o siebie to najlepsza droga do zdrowia. Ostatnimi czasy rynek suplementów zalewany jest nowymi propozycjami producentów, ale czy wszystkim możemy zaufać? Jak podejmować właściwe wybory i w jaki sposób budować swoją świadomość w dbaniu o własne zdrowie rozmawiamy w nikaLIVE’ie. 

Zdrowe nawyki to nic innego, jak przemyślenie swoich sposobów działania, zaplanowanie ich poprawy i codzienne, małe starania. O mądrych wyborach i samoświadomości rozmawiają Agnieszka Cegielska i współzałożycielka marki nikalab, lekarka medycyny Nina Nicheska. Nagranie z rozmowy można obejrzeć pod tym linkiem

Nina, jak to się stało, że Ty jako lekarz wykształcony w innej części świata i też pracujący w innych częściach świata, znalazłaś się tu, na naszym podwórku? 

NN: Nie było to takie oczywiste, że będę w Polsce. Gdy dostałam tę ofertę, tak jak sama powiedziałaś – pracowałam jako lekarz, a potem długo zajmowałam się firmą farmaceutyczną, w której skupialiśmy się na lekach gastrologicznych, kardiologicznych, psychiatrycznych i antybiotykach. Stąd też trafiłam do polskiej firmy, gdzie wiedza zarówno medyczna, jak i farmakologiczna się łączyła. Pracowałam w tej firmie 4 lata, a po upływie tego czasu zdecydowałam, aby pójść w technologię.  Teraz jestem w miejscu, w którym mogę połączyć wszystkie moje specjalności w całość. Paradoksalnie na rynku jest dużo suplementów. Jest bardzo wielu producentów, bardzo dużo produktów, bardzo dużo marek, natomiast po przeanalizowaniu – większość, a mam trochę wiedzy z medycyny i farmacji; tego rynku, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, jest nieuregulowana. Doszłam do wniosku, że osobiście nie chciałabym suplementować niczego, co obecnie znajduje się na rynku. To był ten moment, kiedy zastanawiałam się, jak zrobić coś dobrego, jak edukować ludzi, żeby wiedzieli, co jest dobre albo że nie trzeba brać garści tabletek, trzeba zadbać o podstawowe filary. Jak wiadomo, są jakieś składniki, które należy suplementować, aby uzupełniały naszą dietę. Zawsze podkreślam, że suplementy nie są lekami, nie używamy ich do leczenia choroby, jest to zdecydowanie bardziej wsparcie i profilaktyka. Jako lekarz dostaje wiele pytań odnośnie tego, co polecam suplementować i niestety, nie mogłam znaleźć nic, co budziłoby zaufanie, coś, co z pewnością mogłabym polecić. Z tego powodu powstało nikalab! Czyli produkt, który mogę polecić sobie, swojej rodzinie i przyjaciołom. Bardzo trudno było znaleźć też markę, która byłaby transparentna w swoich działaniach, a jestem troszeczkę zwariowana na punkcie czytania etykiet. W poprzedniej pracy w farmacji, przez 10 lat czytałam wszystkie etykiety i składy, zatem byłam w ogromnym szoku i przeszkadzało mi to, że producenci nie mówią transparentnie o tym, co znajduje się w ich produktach. Pojawiało się zatem pytanie: dlaczego tak jest? Dlaczego nie mówimy transparentnie, skoro wszystko jest w porządku? Bardzo zależało mi, aby każdy z nas zrozumiał, czym karmimy nasze ciało. Mieć pewność, że jest to bezpieczne, wartościowe, że nie trzeba brać garści suplementów, wystarczą składniki, które są niezbędne na co dzień. Zatem na początku – te powody były trochę bardziej prywatne, z biegiem czasu stwierdziłam, że bardzo mi zależy, aby ta wiedza i ta edukacja dotarła do każdego. 

Tak, osoby nieposiadające tej wiedzy mogą się w tym wszystkim pogubić. Ja sama, mając określoną wiedzę, wspominam na wykładach i warsztatach, że oleju lnianego z apteki, stojącego nad kaloryferem – nie, nie, nie! Aż przykro człowiekowi, że w aptece stoi coś, co w ogóle nie powinno być w taki sposób sprzedawane, ale to się dzieje. Jest to więc bardzo ważne, żeby przeprowadzić drugiego człowieka, aby czuł się w tym wszystkim bezpiecznie, bo czym innym jest kuracja: kiedy trafimy na dobre mieszkanki ziołowe witamin
i minerałów, a czym innym jest to, co Wy tworzycie – czyli bazę. 

NN: To jest coś takiego, co w języku angielskim nazywa się „paradox of choice” – nie tylko w aptekach, ale również na stronach producentów jest tak dużo produktów, że ludzie, którzy nie mają wiedzy medycznej popełniają błędy, kombinują, nie wiedzą, co wybrać. Przyjmują klika suplementów na raz, które owszem – w niektórych przypadkach mogą działać synergistycznie, ale mogą również działać antagonistycznie, zatem to też nie jest dobre, aby działać na własną rękę. 

Potwierdzam, zresztą potwierdzają to też badania, które opisywałam w pierwszej części mojej książki. Rozmawiałam wówczas z profesorem Lubińskim na temat selenu. To niezwykły ekspert, który specjalizuje się w temacie selenu, cynku, metali ciężkich obecnych np. w rybach, o czym jeszcze powiemy. Pan profesor mówił o tym, jak ważne jest, aby nie suplementować się ważnymi substancjami „samozwańczo”, jeśli nie zrobimy badań. Okazało się, że kobiety badane przez pana profesora, które suplementują się selenem w 1/3 miały go nadmiar, 1/3 miała niedobór, a tylko 1/3 była w normie. A nadmiar selenu jest tak samo szkodliwy jak niedobór! Ja wiem, że te kobiety chcą dobrze, szczególnie te, które mają problemy z nadczynnością czy niedoczynnością tarczycy, tam dużo się słyszy na temat suplementacji selenem, ale selen selenowi nierówny. My żyjemy na glebach polodowcowych, gdzie nie ma selenu w glebie, ale nie możemy sobie tego robić od tak! Chodzi o to, że jeśli po coś sięgamy, to żebyśmy mieli pewność, że jest to produkt nie tylko dobrej jakości. Tak jak mówisz – że jest to transparentne i przejrzyste i że da nam to takie podstawy, że po prostu będziemy czuć się bezpiecznie. Ja stosując bazę nikalab, mówię tak „co ja zrobię z tą energią?! Normalnie o tej porze to ja zawsze przysypiałam!” i ostatnio rozmawiałyśmy przez telefon i mówię „Nina! Mnie po prostu roznosi!” i powiem tylko tyle, że jest to bardzo wspaniałe uczucie. 

NN: Zgadza się. Ja też czuję to nawet w trakcie rozmowy, rozmawiałyśmy o tym, że obie mamy tę energię, choć mi nigdy jej nie brakowało, zawsze byłam i jestem taka energetyczna, ale faktem jest, że dostaję taki feedback od klientek, że Baza na co dzień poprawia ich nastrój, dodaje energii, szczególnie w tym okresie jesienno-zimowym. 

Nina, czy Tobie jako lekarzowi bliskie jest podejście holistyczne do zdrowia? 

NN: Tak, prywatnie i służbowo też. Zawsze byłam blisko medycyny, blisko farmacji, teraz nikalab również jest bardzo blisko tego holistycznego podejścia, ale też prywatnie bardzo staram się patrzeć na to jako na całość. Nie ukrywam, że jako lekarz byłam lekko zafiksowana na medycynę tradycyjną, chyba jest to wada większości lekarzy, ponieważ tak jesteśmy nauczeni. Potem, z czasem poszerzała się moja perspektywa, dzisiaj, po kilku latach bardzo lubię łączyć medycynę konwencjonalną z tą niekonwencjonalną. Bardzo mocno wierzę w to zdrowie fundamentalne, bardzo wierzę, że przyczynami większości chorób i dolegliwości są w dzisiejszych czasach niewłaściwa dieta, deficyt ruchu, a w związku z tym niedobory pokarmowe, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, który jest bardzo ważnym faktorem w chorobie. To, co cały czas teraz podkreślam, bo to holistyczne podejście do zdrowia jest mi niezwykle bliskie, że nie możemy patrzeć na zdrowie i organizm „w częściach”, bo wszystko jest w naszym organizmie połączone i jeśli chcemy poczuć się dobrze, musimy zadbać o ten organizm w całości. Z tego powodu powstało nikalab i postaraliśmy się o składniki, które wspierają organizm od wewnątrz. Takie składniki znalazły się w Bazie nikalab, jak sama nazwa mówi „baza”, czyli taka podstawa. Dalej przejdziemy do tego, dlaczego akurat takie składniki, ale to był dokładnie nasz cel – aby wybrać to, co jest podstawą i to, czego nie możemy całkowicie dostarczać wraz z jedzeniem. Ja zawsze powtarzam, że warto szukać powodu:
co sprawia, że równowaga Twojego organizmu spada? Bo jest jakiś powód i należy tę równowagę przywracać, ale też starać się, by tę równowagę utrzymać. Nie sięgać od razu po leki czy suplementy, tylko zbadać tenże powód. I zawsze on jest, pozwoliliśmy na to, by ta choroba się pojawiła, powinniśmy teraz poszukać jej źródła – obserwowac siebie i ocenić, co spowodowało, że ta dolegliwość się pojawiła?

Moja pani doktor mówi „cóż takiego się wydarzyło, że zaprosiłaś tę chorobę do swojego ciała?” 

NN: Ale coś w tym jest! 

No, coś w tym jest… a co takiego mają w sobie te składniki, że zaprosiliście je do tej oto buteleczki? Że akurat Baza, którą ja przyjmuję, czyli Baza do 49. roku życia ma taki, a nie inny skład? 

NN: Dużo osób było do tego zaangażowanych. Międzynarodowy zespół lekarzy, farmaceutów, dietetyków, technologów żywności pracował nad tym dwa lata. Zwracaliśmy uwagę na wszystkie dostępne badania i doszliśmy do wniosku, że nawet przy dobrze zbilansowanej diecie w organizmie człowieka występują niedobory. One są różne w zależności od potrzeb, od etapu życia, w którym jesteśmy. Na początek sfokusowaliśmy się na kobietach, stworzyliśmy trzy Bazy: 18-49 lat, 50+ oraz Bazę dla kobiet w ciąży. Powiem o różnicy wiekowej, dlaczego ona powstała. Badanie populacyjne pokazało, że 80% zdrowych osób nie dostarcza swojemu organizmowi rekomendowanej dawki kwasów Omega-3 – to jest dużo. 90% osób nie dostarcza wystarczającej ilości choliny i choć jest dostępna w pokarmie, my nie jesteśmy w stanie tyle zjeść. 90% Polaków – i nie tylko Polaków – ma niedobory witaminy D. Zatem wszystko to, co pokazały nam badania, w zależności od etapu życia kobiety, stwierdziliśmy, że będzie warto zawrzeć w naszej Bazie, która będzie dla kobiet wsparciem na co dzień. Każda nasza Baza jest takim zestawem: kwasów Omega-3, witamin i minerałów
i mają one za zadanie uzupełniać naszą codzienną dietę. W nikalab bardzo edukujemy, ponieważ zależy nam, żeby ludzie zrozumieli, że jesteśmy „food first”, że dieta jest najważniejsza, a suplementujemy te składniki, które w badaniach wypadły jako „niedostarczane w odpowiedniej ilości”. 

A czy Ty jako lekarz rekomendujesz dostarczanie jakichś innych składników spoza Bazy? Jak np. magnez? 

NN: To jest częste pytanie. Znów powiem o tym, że opieraliśmy się na badaniach i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że są to składniki, w przypadku których nie musimy nawet stosować przerw w przyjmowaniu. Tylko konsekwentnie, regularnie przyjmować, ponieważ są to dzienne, rekomendowane dawki, które powinniśmy przyjmować codziennie. Z magnezem jest taka sytuacja, że zawsze powinniśmy zestawić to z wynikami naszych badań. Są to zazwyczaj bardzo indywidualne kwestie i muszą zostać skonsultowane z lekarzem. Magnez jest bardzo ważnym pierwiastkiem, ale celowo nie zamknęliśmy go w Bazie – jako makroelement nie zmieścił się, wszystkie inne składniki są mikroelementami, które dało się zamknąć w dwóch kapsułkach na dzień, a magnez – jako makroelement – chcieliśmy zrobić porządnie. Tutaj zdradzam tajemnicę, nad którą pracujemy już jakiś czas, że będzie magnez w nikalab! Oczywiście, w odpowiedniej dawce i formie. Nadal uważam, że jest to linia wspierająca, ponieważ jeśli masz potrzebę, jest zalecenie od lekarza - należy zacząć go przyjmować, natomiast nie codziennie i przez całe życie. Magnez jest bardzo ważny, jednak traktuję go jako element wspierający. 

A czy Ty jako lekarz uważasz, że my w dzisiejszych czasach musimy się suplementować?

NN: Wolałabym i chciałabym powiedzieć, że nie. W idealnym świecie suplementy nie są potrzebne. Ale niestety, praktyka i wszystkie badania naukowe wykazują, że nawet dobra dieta nie jest w stanie dostarczyć wszystkich tych składników, o których wspomniałam wcześniej. I tutaj teraz, nie dostarczając tych składników, narażamy się na ryzyko wielu chorób: anemia, depresja, choroby serca, mózgu, zatem to jest bardzo ważne, aby dostarczyć sobie to, co możemy z dietą. Te niedobory powstają z różnych powodów, jest ich kilka: niezbilansowana dieta, to tempo, w którym aktualnie żyjemy, zmieniona jakość jedzenia – lata temu była inna i nawet są badania, że aktualnie brokuły mają aż 1,5 raza mniej kwasu foliowego niż 40 lat temu, ale fasola również, troszeczkę mniej niż w przypadku brokułów, ale tutaj też mamy mniejsze zawartości kwasu foliowego. Zatem, z jednej strony dieta, z drugiej – jakość jedzenia, z trzeciej strony – wszelkie „toksyny”, pestycydy, które przyjmujemy z jedzeniem, powodują, że jelita nie są w stanie wchłaniać składników odżywczych jak wcześniej. Jako ostatni powód wskazałabym potwierdzoną przez badaczy mutację genetyczną, która nie pozwala nam na wchłanianie kwasu foliowego – aż 60% populacji posiada tę mutację genu. Także jest tutaj wiele powodów i naprawdę wolałabym odpowiedzieć, że „nie musimy się suplementować”, ale musimy – przynajmniej te kilka składników, o których wiemy, że wspierają nasze zdrowie. 

Dlatego też wczoraj rozpoczęliśmy od spotkania z Karolem z ProBio Koło, żeby mówić o jelitach i to takie wręcz połączenie „kopiuj-wklej”, że mam wrażenie, że jesteście z jednego plemienia! Mówicie tym samym językiem! 

NN: Tak, muszę pogadać z Karolem, ciągle obiecuję, że jak się odkopię z tematów to zadzwonię, bo też chciałam z Karolem porozmawiać. 

No właśnie, tutaj trzeba łączyć siły ku zdrowotności i życia radości, w słusznej sprawie! Karol mówił o tym dokładnie to samo, użył takiego konkretnego sformułowania, nie wiem, co Ty sądzisz w kontekście glifosatu, pestycydów i herbicydów, Karol powiedział, że my „siusiamy glifosatem” więc…

NN: Niestety, dużo w tym prawdy. 

No właśnie… a teraz Nina, spójrzmy na to z innej strony – te składniki, jak kwas foliowy na przykład, kojarzą nam się ze stosowaniem tylko w ciąży. To jest jeden temat, że w ciąży, ale jakość tego kwasu foliowego przyjmowanego w ciąży jest kluczowa. Żeby nie miał żadnych dodatków w opakowaniu, które przepisuje się kobiecie w stanie błogosławionym.
Ale uważam też, że my niewiele wiemy o cholinie, bo ilekroć ja mówię o cholinie to słyszę „cholina? A co to w ogóle jest?”

NN: No tak, to są takie składniki, o których mało się mówi, kwas foliowy jest nadal kojarzony z okresem okołociążowym, ale niesłusznie. To jest składnik, który jest ważny na wielu etapach życia kobiety, ale nie tylko kobiety! Mężczyzn i dzieci też, a mało o tym mówimy. Organizm każdego człowieka potrzebuje folianu do tego, by naprawiać uszkodzone struktury DNA, jest to składnik, który pomaga mnożyć komórki w ciele, podtrzymuje jej prawidłowe funkcje, wspiera przeżywanie erytrocytów - te podstawowe funkcje składają się na prawidłowe funkcjonowanie wszystkich organów i układów w organizmie. Związek witaminy B9
z choliną jest bardzo ważny w kwestii funkcjonowania mózgu. Człowiek samodzielnie nie wytwarza kwasu foliowego, zatem musimy go dostarczać z zewnątrz. Czy to pozyskujemy go z diety – nadal uważam, że dieta powinna być jego źródłem numer jeden, natomiast jak powiedziałyśmy, jakość jedzenia jest różna i badania pokazują, że jednak potrzebujemy wsparcia z kwasem foliowym. Widać, że ten kwas foliowy jest potrzebny do wielu procesów w organizmie. Kolejna kwestia to to, że bardzo trzeba uważać, jaką formę kwasu foliowego przyjmujemy. Często jest tak, że nikt nam nie mówi, nie mamy świadomości, bo nie wszyscy mamy wiedzę medyczną i to jest okej, ale myślimy, że przyjmujemy coś, co przynosi nam wiele dobrego, a tak naprawdę nam szkodzi. Są dwie formy kwasu foliowego, nazywanego również witaminą B9: syntetyczna, którą niestety nadal spotykamy w popularnych suplementach, które są na rynku. Ta forma musi przejść jakieś cztery procesy metaboliczne, żeby w końcu była aktywna i żeby nasz organizm mógł ją wykorzystać. Druga forma kwasu foliowego to ta naturalna, którą mamy w nikalab. W nikalab mamy czwartą generację kwasu foliowego – Quatrofolic – ta forma jest już aktywna, naturalna, także te 60% populacji, która ma mutację genetyczną i nie wchłania witaminy B9 nie musi nawet robić badań, bo po co robić takie drogie badania, skoro można sięgnąć po naturalną formę tego składnika – folian. Często te dwie nazwy mieszają się ze sobą, ale nie jest to to samo! Także taką aktywną formę folianu jesteśmy w stanie przyswajać wszyscy, bez względu na obecność mutacji genetycznej lub jej brak. Na dodatek, jest to bardzo ważny składnik w trakcie ciąży, wiele kobiet w ciąży niestety nadal dostaje rekomendacje na zwykły kwas foliowy. Dlatego zawsze mówię – lekarz lekarzem, farmaceuta farmaceutą, ale ta nasza własna świadomość jest najważniejsza, bo kto zadba o nas lepiej niż my sami, prawda? Musimy się więcej edukować, dlatego będę o tym głośno mówić, w jakiej formie przyjmować składniki i na co uważać. 

Forma to jedno, ale przecież tam są niejednokrotnie jeszcze dodatki…

NN: To jest kolejny przykry przykład, że te dodatki niestety w przypadku np. kwasu foliowego, nie służą w żaden sposób organizmowi, a ich zadaniem jest przykładowo wydłużenie terminu ważności. Wspomagają konsystencję, wygląd produktu, zatem nic dobrego dla człowieka, ale z jakiegoś powodu są one dodawane do suplementów. I to też jest przykre, że na etykietach popularnych producentów znajdziemy dużo soli magnezowych, kwasów tłuszczowych, które mylone są przez ludzi myślących, że jest to magnez. A to nie jest magnez tylko dodatek dodawany z innych powodów. Dodawane są również guma ksantowa, dwutlenek tytanu, difosforany, fosforany, guma guar - te wszystkie dodatki mogą podrażniać błonę śluzową jelit, ale też alergizować, powodować stany zapalne, a nawet przedwczesne starzenie się. Taki najświeższy przykład, który podaję, bo jestem nim zszokowana: składnik oznaczany jako E171 – dwutlenek tytanu - dodawany i oznaczony jako „legalny” dopiero w maju 2021 roku został uznany za szkodliwy i wszelkie produkcje go zawierające zostały wstrzymane,
a przyjmowaliśmy go ponad 20-30 lat i nadal jest on obecny na rynku. Wczoraj nawet sprawdzałam etykiety past do zębów i był tam obecny dwutlenek tytanu. Mamy go w suplementach, lekach, pastach do zębów, kosmetykach – zazwyczaj był dodawany w celu uzyskania białego koloru, oznaczany jako legalny, a badania w 2021 roku wykazały, że E171 ma właściwości rakotwórcze. Zawsze zapala mi się lampka „skoro tyle lat coś przyjmowaliśmy i po latach okazało się, że jest rakotwórcze, to jak będzie z resztą tych dodatków, które nadal są legalne?” Za 10 lat może się okazać, że obecnie przyjmujemy coś, co jest bardzo szkodliwe dla naszego zdrowia. Dlatego, jestem przeciwnikiem dodawania wszystkich tych dodatków, bo da się inaczej! Nikalab nie ma w sobie żadnych zbędnych dodatków, nie dodaliśmy nic niepotrzebnego. 

Bez zbędnych dodatków, ale też przejrzystość, która jest bardzo ważna. Ja bardzo często mówię o tym na wykładach i warsztatach – „jeżeli po coś sięgacie, to zobaczcie, gdzie jest źródło”. Jak piję ekosynbiotyk to wiem, że źródło jest w ekologicznych składnikach, że to jest z Koła, wiem, skąd to jest. Firmy nie muszą tego robić i myślę, że wielokrotnie z tego korzystają. Nie podają czegoś bardzo ważnego, jak poziom zanieczyszczenia. Był temat bardzo ważny, który poruszyłaś, w kontekście kwasów Omega-3, to jest między innymi składnik Waszej Bazy. Niezwykle ważne: możemy mieć Omega-3 z oleju lnianego, dobrej jakości, trzy tygodnie od wytłoczenia, a mamy też Omega-3 pochodzenia odzwierzęcego i najczęściej na rynku pojawia się właśnie ten od ryb. Najczęściej widzę, że te firmy korzystają z tego „myku” i nie podają poziomu zanieczyszczenia – to jest trochę nie fair. Zdaję sobie sprawę z tego, jak też mówił profesor Lubiński, jak mocno obecnie ryby są zanieczyszczone, już nie wspominając o ekosystemie, ekologii itd. Ale przecież można trochę inaczej! I to bezpiecznie. 

NN: Tak, z Omega-3 to jest tylko jeden przykład, tutaj możemy rozmawiać i o witaminie D i o kwasach Omega-3. Ogólnie, do tej pory, nie spotkałam się z firmą, która mówi o tym transparentnie. Bardzo chciałam, aby u nas na stronie wszystko było opisane transparentnie – z jakiego kraju pochodzi dany składnik, ale też, która firma jest naszym dostawcą. Wiemy, że np. Omega-3 przychodzi do nas ze Szwajcarii, a firmą dostarczającą jest DSM Nutritional Products, zatem wiemy dokładnie, skąd to się wzięło. Wiemy, że kwas foliowy pozyskujemy z Włoch, od firmy Gnosis. Składniki opisane są dokładnie, skąd pochodzą, od jakiego producenta je pozyskujemy i to jest ważne, bo zazwyczaj nikt o tym nie pisze. A potem zastanawiamy się, co my w końcu łykamy. I poruszyłaś temat Omega-3, który jest również bardzo istotny. Faktem jest, iż samodzielnie nie jesteśmy w stanie wytwarzać w naszym organizmie tego kluczowego składnika, a jak wspomniałam – 80% populacji nie dostarcza wystarczającej dawki dziennej tego kwasu. Omega-3 jest częścią membrany komórek, bierze udział w wielu procesach w organizmie, np. wspiera działanie genów, jest niezbędny do pracy mózgu, serca i płuc, odpowiada za odporność – zatem tych korzyści jest mnóstwo.  Większość dostępnych na rynku suplementów z kwasami Omega-3 pochodzi właśnie od ryb, ale co jest ważne i musimy na to uważać to to, że musi być to połączenie DHA i EPA w odpowiednich proporcjach, a nie samo DHA. Dlaczego w nikalab zdecydowaliśmy się na pozyskiwanie Omega-3 z alg? Zawsze mówię, że zrobiliśmy wegańskie produkty nie dlatego, że jesteśmy weganami, nie dlatego, że chcemy wszystkich przekonywać do wegańskich produktów, ale dlatego, że po przeprowadzeniu badań okazało się, iż wegańskie składniki mają o wiele lepszą jakość niż te odzwierzęce. Powiem na przykładzie Omega-3 algi vs. ryby: po pierwsze – wszelkie ryby i owoce morza dostępne w sprzedaży budzą ostatnio wiele kontrowersji. Wiemy, co działo się z Odrą. Ze względu na zanieczyszczenia, na metale ciężkie, pestycydy, toksyny. Dodatkowo, hodowla ryb obciąża środowisko, przyczynia się do uwalniania dużej ilości gazów cieplarnianych, zatem etyka to ta pierwsza rzecz, ale bardzo chcę również podkreślić istotę jakości. Bardzo mało osób ma świadomość, że kwasy Omega-3 nie pochodzą od ryb, rynek przyzwyczaił nas do tego, ponieważ pozyskiwanie kwasów Omega z ryb jest po prostu tańsze. A jednak – pierwszym źródłem są algi, a związek z rybami jest jedynie taki, że ryby jedzą algi. Po co w takim razie robić to wszystko w gorszej jakościowo opcji, kiedy można sięgnąć do pierwszego źródła i pozyskać kwasy Omega-3 z alg? 

Jeszcze dopytam, jako głos osób słuchających nas po drugiej stronie: czy Ty jako lekarz uważasz, że nie ma różnicy pomiędzy suplementowaniem Omega-3 z ryby czy z alg?

NN: Nie, nie, ja sama nie rekomenduję i sobie samej nie zarekomendowałabym już przyjmowania Omega-3 pozyskanych z ryb. 

A jeśli, wiedziałabyś, że ten poziom zanieczyszczenia jest niski? 

NN: Tak, ale bardzo mało osób to pokazuje. Organoleptycznie, patrząc na opakowanie produktu bardzo ciężko byłoby określić, jaka jest jego jakość. Uważam, że ryby nie są najlepszym źródłem kwasów Omega-3. To jest już źródło pośrednie, ponieważ ryby jedynie zjadają algi, w których kwasy Omega-3 się znajdują. 

Pytacie nas tutaj w komentarzach o konkretne firmy, a tych firm jest mnóstwo! Nie będziemy teraz wymieniać konkretnych nazw, ale mówimy o tym, żeby poszerzać świadomość, aby każdy z nas mógł na to spoglądać i po prostu czuć się bezpiecznie. Nikt nie mówi o tym, żebyście czegoś nie stosowali, tylko właśnie – czuli się bezpieczniejsi i jako konsument nie dopłacali do zatruwania swojego organizmu, tylko kupując dany produkt, byli pewni, że to jest właściwy wybór w kontekście Waszego zdrowia. 

NN: Zazwyczaj te toksyny nie powodują zniszczeń w organizmie od razu. Możesz coś przyjmować i dopiero po 10 czy 15 latach mogą pojawić się problemy. 

To prawda. I chodzi głównie o to, by tych toksyn do organizmu nie dokładać, bo jest ich tam zdecydowanie za dużo, wszędzie – w wodzie, w powietrzu, w jedzeniu. Nina, pierwsze pytanie od jednej z Pań – jak wspomóc swój organizm przy stwierdzonej osteoporozie, lat 54, czy ta Baza 50+ wystarczy, czy coś należy jeszcze dobierać? To jest dość duży problem wśród kobiet w okresie menopauzalnym. 

NN: Wiadomo, że konsultacja z lekarzem jest na pierwszym miejscu, ale opowiem też, dlaczego powstała właśnie ta Baza 50+. Z wiekiem regulacja równowagi wapnia, który jest ważny dla kości, staje się istotna. A niedobory witaminy K2 doprowadzają do odkładania się wapnia nie w kościach, a w tętnicach. To jest duży problem i zagraża on gęstości kości. Baza 50+ jest jak najbardziej rekomendowana przy osteoporozie, dlatego, że znajdują się w niej witamina D i K2, ja nazywam je często „calcium helpers”, czyli wspomagacze wapnia. Jest to taka trójca składników – magnez, witamina D i K2, natomiast również zwracamy tu uwagę na formę witaminy K2 – musi być to Menaquinone-7. Dlaczego znalazła się ona w Bazie 50+? Witamina K2 kieruje cały wapń do naszych kości, jest jej wiele w przysmakach kiszonych. Co prawda, nasze bakterie jelitowe same produkują tę witaminę, ale z wiekiem ilość wytwarzanej K2 maleje. Jelita nie są już w stanie produkować jej tyle, ile potrzebujemy. Jednocześnie, zapotrzebowanie organizmu na nią rośnie – zmiany hormonalne wywołane okresem okołomenopauzalnym, spadek estrogenu odbija się na stanie kości i dlatego właśnie ta trójca: witamina D, K2 oraz magnez to wsparcie, które polecam. Baza 50+ zawiera K2 i D oraz kilka innych składników, które są w tym okresie ważne. Magnez będziemy mieli jako dodatek i zostawiam jeszcze miejsce na rekomendacje lekarzy prowadzących, bo wiadomo, na każdego pacjenta lekarz spogląda indywidualnie i szerzej. Te informacje, które mi podałaś nie wystarczą do tego, abym odnosiła się, co jeszcze należy przyjmować, ale powiem jedynie, że jestem przeciwna przyjmowaniu wapnia na własną rękę. Możemy zafundować sobie więcej szkody niż pożytku, nadmiar wapnia wynika często z nieprzemyślanej suplementacji, bo wiele osób myśli sobie „jestem już po pięćdziesiątce, łyknę sobie trochę wapnia”, ale uważam, że takie łykanie musi być skonsultowane z lekarzem. Nadmiar wapnia w organizmie może powodować zaparcia, problemy z koncentracją, kamienie nerkowe oraz choroby serca. Niemcy w swoich badaniach wykazali, że u osób, które decydowały się na niepotrzebną suplementację wapnia, ryzyko zawału wzrastało trzykrotnie, dlatego nie zalecam suplementacji na własną rękę. 

Niektórzy piszą nam tu apropos kapsułek. Ja mam tak, że uwielbiam wszystko, co w płynie, zawsze wzbraniałam się przed kapsułkami, a nawet jak jest kapsułka to zawsze otwieram i wysypuje zawartość. To jest pierwszy raz w moim życiu, że ja jestem w stanie połknąć kapsułkę. Nie wiem czy to kwestia tego olejku z dzikiej pomarańczy, czy po prostu jest tak, że gdy ta kapsułka jest sztuczna to mam z tym problem, ale Wasza kapsułka jest pierwszą, którą noszę ze sobą wszędzie, w torebce i łykam z uśmiechem i przyjemnością. Tu mamy pytanie w kontekście dzieci: wiadomo, że jesteście tu na razie z trzema produktami bardzo dobrej jakości, ale czy myślicie już o dzieciątkach? 

NN: Tak, tak, myślimy już i o dzieciach, i o mężczyznach. To była taka nasza pierwsza kolejność, ale musieliśmy to jakoś podzielić ze względu na drogi produkt, jakoś trzeba było zacząć! Zaczęliśmy od kobiety, kolejne są produkty dla dzieci - pracujemy nad nimi już ponad dwa lata, było ich już chyba piętnaście wersji, ale ta najlepsza jest już w fazie produkcji i testów. Oczywiście, testy te będą obejmować takie same restrykcje jak w przypadku produkcji leków. Mam nadzieję, że od następnego roku będziemy już w stanie się nimi pochwalić. 

Powiedziałaś Nina o czymś ważnym, bo czasy są wymagające, a z produktem dobrej jakości to jest tak, jak często wspominam o oleju kokosowym: najpierw wznieślimy go na ołtarze, by następnie psioczyć na niego „tłuszcz nasycony, jak każdy inny, jak masło”. Ale do czego zmierzam – żeby dostać w Polsce dobrej jakości olej kokosowy, taki, pod którym jestem w stanie się podpisać, to jest cena około 80 - 90 złotych, bo kokosy nie rosną na naszych drzewach! Więc żeby to był dobry produkt, trudno jest, aby cena była malutka. Teraz jest ten moment, żeby to powiedzieć: do tej pory mogliście korzystać z kodu rabatowego NATURALNIE, który działał na zamówienie pierwszej subskrypcji. Dziś zadzwoniła do mnie Nina z niespodzianką od całego teamu i powiedziała, że jeśli ktoś chce zamówić swój słoiczek jednorazowo, na spróbowanie, to kod NATURALNIE na -30% również działa! W obecnych czasach to bardzo dużo, bardzo za to dziękujemy! Już zapowiedziałam swojej siostrze, tata dostaje kiszonki, siostra nikalab, zatem same zdrowe prezenty! Żebym nie zapomniała – kod NATURALNIE na -30% zniżki, zarówno przy zamówieniu subskrypcji długoterminowej, jak i jednorazowym zakupie jednego słoiczka, żebyście popróbowali i poczuli, jak to pięknie pachnie! 

Zanim przejdziemy do panów, mamy jeszcze jedno pytanie: czy mając około 45 lat, będąc w okresie przekwitania, mogę sięgnąć po Bazę bogatszą? Tę, która zawiera witaminę K2, koenzym Q10 itd. Tym bardziej, że lekarz zalecił mii brać te składniki. Czy osoba, która jest w okresie przekwitania, ale ma mniej lat niż 50, czy może pójść w opcję tej bogatszej Bazy? 

NN: Jeśli nie byłoby tego ostatniego zdania, które pacjentka podała, to miałabym tu wiele pytań. Ale jeśli lekarz zalecił pacjentce przyjmowanie tych substancji, to jak najbardziej. Powiem teraz, dlaczego Baza 50+ jest akurat od 50-tego roku życia. Badania wykazały, że okres menopauzalny u Polek rozpoczyna się średnio w wieku 51 lat. Oczywiście, każda kobieta ma inne geny, u kobiet, u których ten proces rozpoczyna się wcześniej, często nawet te objawy nie są przez nie zauważane. Ze względu na obniżone zasoby estrogenu zaczyna się sucha skóra, obniżone libido, bóle głowy, problemy z zasypianiem i budzeniem się, ale jeśli menopauza zostanie stwierdzona przez lekarza – od razu rekomendujemy przyjmowanie Bazy 50+. Baza ta, oprócz dawką witaminy D, różni się od Bazy 18-49 czterema składnikami: koenzym Q10, antyoksydanty – witaminy A i E oraz witamina K2. Są to składniki, którymi została wzbogacona Baza 50+.  

A teraz przechodzimy do tematu dotyczącego panów. Historia, która się pojawia po raz kolejny, dziś nawet usłyszałam to od koleżanki, która przyjmuje nikalab dłużej niż ja: przychodzi mąż i mówi „słuchaj, nie wiem co bierzesz, ale ja też chcę to brać! Bo Ciebie energia roznosi, ja też to chcę!” i teraz tak – Wy nie macie jeszcze tej bazy dla mężczyzn, ale ja jako osoba, która jakieś pojęcie na temat zdrowia ma, myślę sobie „nie ma tam nic, może oprócz kwasu foliowego, co by panom zaszkodziło” spoglądając na skład i na logikę, ale muszę Ciebie zapytać jako lekarza. Czy kobieta, do której przychodzi pacjent w postaci męża, partnera, może się swoim słoiczkiem z nim podzielić? 

NN: Bardzo mi miło to słyszeć! Miło się robi na sercu, gdy klientki mówią, że są zadowolone, ten feedback zawsze najbardziej cieszy. W kwestii panów – też codziennie dostajemy masę zapytań w tym temacie. Te Bazy, które stworzyliśmy, stworzyliśmy z myślą o kobietach. Cały research i badania, cały zespół pracował i poukładał te konkretne dawki jednak w odniesieniu do konkretnych etapów w życiu kobiety. Jak powiedziałam – myślimy nad stworzeniem Bazy na co dzień dla mężczyzn, to będzie może troszeczkę inny skład, ale nie całkowicie. Skład będzie podobny, ale dawki składników mogą się różnić. Nie jest tak, że coś w Bazie na co dzień dla kobiet może panom zaszkodzić, nawet mamy kilku klientów, którzy się na tę Bazę zdecydowali. 

To jest też to, o czym mówiłam wczoraj w kontekście ekosynbiotyku – ważne, aby spoglądać w badania naukowe, różne informacje. Wy macie tak super tę stronę zrobioną, że dużo jest tam treści, dużo informacji, zatem wczytajcie się w to w kontekście kraju pochodzenia składnika, dlaczego tak jest, dlaczego ta Baza tak wygląda. Tu jest pytanie do Ciebie, Nina: czy nazwa nikalab pochodzi od Twojego imienia? 

NN: Ja nie chciałam, aby tak było, ale w momencie, gdy zakładaliśmy firmę, chcieliśmy wykupić domeny też na inne rynki i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest to tak trudne, żeby znaleźć domeny, które będą dostępne. Męczyłyśmy się z Kasią Godlewską prawie dwa tygodnie, a potem przy winku wieczorem stwierdziłyśmy, że może spróbujemy z „NiKa” – Nina i Kasia - i tak już zostało. 

No tak, jeszcze jest Kasia, którą serdecznie pozdrawiamy, bo tworzycie taki kobiecy Dream Team i razem to wszystko z zespołem tworzycie. Nina, mamy pytanie, jest bardzo podchwytliwe, ale muszę je zadać! Jak długo jednorazowy kod NATURALNIE będzie działać? 

NN: Powiem tak, wyjątkowo zdecydowaliśmy się na kod jednorazowy, wcześniej nawet nie mieliśmy kodu na subskrypcję. To nie jest tak, że nie chcemy dać rabatu. Cena produktu to jest coś, czego nie chcę jakoś mocno tłumaczyć, natomiast użyta przez nas technologia i formy składników są drogie i na początku nawet zastanawialiśmy się, czy obecna cena nie jest za niska, ale rozmawiałyśmy z Kasią, że jednak cena musi być przystępna i dostępna dla wielu ludzi, bo chcieliśmy to dobro szerzyć jak najdalej. Zdecydowaliśmy o subskrypcji, przy której zawsze jest darmowa dostawa i bez rabatu wychodzi 30 zł taniej miesięcznie niż przy jednorazowym zamówieniu. Ale! Stwierdziliśmy, że dla Ciebie wygenerujemy ten wyjątkowy rabat, ponieważ mamy bardzo zbliżone podejście do zdrowia i życia, nawet pewnie pamiętasz nasze pięciogodzinne spotkanie, pod wpływem którego podjęłam decyzję, że warto przekazać ten rabat i szerzyć naszą filozofię dalej. Ten rabat z hasłem NATURALNIE będzie działał dożywotnio, nie ograniczam go na ten moment. 

Czekaj Nina, mamy tu ponad 300 świadków! 

NN: Ja jestem człowiekiem słowa, także spokojnie, zostawiamy go i uważam, że zakup jednorazowy też nie zawsze będzie w stanie pokazać nam wszystkie zalety stosowania naszych suplementów. Mamy klientki, które czują różnicę już po 3-4 tygodniach stosowania, ale są osoby, które odczują skutki po 3 miesiącach. Dlatego zachęcam do subskrypcji, ponieważ po pierwsze – wychodzi taniej, po drugie – odczuwalne efekty mogą nadejść przy kolejnym już słoiczku. Subskrypcja ma tę zaletę, że nie musimy o tym myśleć. Nie musimy planować kolejnego zamówienia, ponieważ ono samo przychodzi do domu i głównie z tego powodu powstała subskrypcja, żebyśmy konsekwentnie mogli odczuć zmiany i mieli szansę na podbicie tego optymalnego potencjału organizmu. Na to potrzeba czasu. Jedna klientka, nawet nie nasza, ale rozmawiałam z nią i była przerażona – miała wynik witaminy D o wartości 27, co jest bardzo niskim wynikiem, wówczas mamy do czynienia nawet z wahaniem zasobów wapnia. Zaczynała stosować witaminę D w kroplach od innego producenta i stosowała go dosyć niekontrolowanie – czy 1 kropla, czy 3 krople – rozmawiałyśmy ostatnio i w najnowszych wynikach wyszło jej 130. Zatem już w górnej granicy, prawie toksycznej. Z każdym suplementem trzeba uważać, w nikalab mamy ustawione rekomendowane, optymalne dawki. 

Pani Doktor, a co robić, żeby nie chorować? Albo inaczej zadam to pytanie – co Pani robi, że Pani nie choruje? 

NN: Ciekawe pytanie! Nie wiem, czy to przychodzi z wiekiem, zawsze dbałam o siebie, ale od tych siedmiu czy ośmiu lat mam coraz więcej tej świadomości. Uważam, że musimy zacząć od świadomości w podejmowaniu decyzji, ale dużo mówię też o profilaktyce. Profilaktyka daje więcej niż regularne chodzenie do przychodni czy nawet okresowe badania. Oczywiście, należy robić badania, ale to jest tylko ten punkt sprawdzający nasze zdrowie. Te codzienne działania profilaktyczne to dla mnie: zdrowa dieta, radzenie sobie ze stresem, ruch, mądra suplementacja, sen. Każdy musi świadomie spojrzeć na siebie i ocenić, który filar musi jeszcze u siebie wzmocnić. Ja sama, jako lekarz, łapię się czasami, mimo, że z dietą sobie radzę, suplementację mam ogarniętą, radzenie sobie ze stresem – nadal nie uważam, że jestem odporna na stres, o ile zawodowo to wypracowałam, tak prywatne stresy to coś, co nadal wyprowadza mnie z równowagi. I wtedy znowu – ćwiczenia oddechowe, medytacja, joga, rzeczy odciągające uwagę. Trzeba znaleźć swój sposób, żeby sobie radzić z tym stresem. Nic nowego nie powiedziałam, ale świadomie staram się patrzeć krok po kroku, co jeszcze mogłabym zrobić lepiej. Pomaga mi pisanie notatek, jestem osobą, która zawsze robi notatki na spotkaniach, robię je też w domu. Dobrze robi mi myśl, że w tym tygodniu udało mi się 4 razy pomedytować albo raz byłam na siłowni, albo poćwiczyłam jogę i mam wówczas świadomość, że udało mi się zrobić coś dobrego, czuję się lepiej. Także tak jak powiedziałam – świadomość, która może zaoszczędzić nam trochę pieniędzy, bo dzięki profilaktyce nie będziemy wydawać na leczenie chorób. Warto testować małe rzeczy, które wydają się skomplikowane, ale uważam, że jeśli uporządkujemy to w głowie, stają się proste. 

Osoby oglądające nas z zagranicy pytają, jak jest z wysyłką zagranicę? Bo wiem, że są problemy z wysyłką do Wielkiej Brytanii, prawda? 

NN: Do Wielkiej Brytanii niestety tak, ale mamy dużo klientek, które sobie jakoś radzą, przez rodzinę, wysyłamy do rodziny w Polsce… jeśli chodzi o całą resztę Europy – wysyłamy wszędzie, a przy zakupie subskrypcji w każdym kraju na terenie Europy obowiązuje darmowa dostawa. 

Na czym w ogóle polega subskrypcja? Ja sobie to bardzo chwalę, bo powiem szczerze, że jednak jest to problem, żeby zamawiać regularnie, co miesiąc, a tak jedzie do mnie ta żółta koperta i ja już się cieszę jak słońce! 

NN: Wiem, że subskrypcja nie jest raczej znanym modelem sprzedaży, ale tak jak powiedziałam – bardziej opłaca się finansowo, w każdym momencie można ją anulować, zmienić datę, jeśli przykładowo: nie będzie Cię w tym miesiącu w Polsce. My też zawsze chętnie pomożemy, wystarczy do nas napisać. Subskrypcja nie jest czymś, co generuje dodatkowe koszty. Każdego miesiąca obowiązuje darmowa dostawa, my subskrybenta traktujemy jako klienta, który zostaje z nami na dłużej, dlatego ma lepsze warunki współpracy. 

A możemy też już zdradzić, ponieważ w miejscu, w którym spotkałyśmy się z Niną na naszą randkę – w komorze hiperbarycznej – gdzie ja również prowadzę wykłady i warsztaty, stoi półka. Od najbliższego weekendu marka nikalab będzie dostępna do stacjonarnego zakupu na półeczce Komory hiperbarycznej w Wilanowie, więc też możecie zaglądać i kupować. Czy to na prezent czy dla siebie, wspieramy, ile możemy!
Nina, ja chciałam podpytać o jeszcze jedną rzecz, o tym podejściu całościowym, holistycznym: obserwuje Waszą stronę i Instagram i bardzo mnie ujęło to integralne podejście, które również nauka wskazuje jako zapewniające najlepsze efekty, jeśli chodzi
o leczenie. Dzisiaj na Instagramie napisaliście – Wy jako fachowcy ze świata nauki i medycyny – o wdzięczności. 

NN: Tak, tak jak mówiłam – podejście konwencjonalne i niekonwencjonalne. Nasza strona i nasz blog, który jest wyjątkowy i wcale nie dlatego, że jest nasz! Bardzo mi zależało, żeby tematy, które tam trafiają były atrakcyjne dla czytelnika, żeby ludzie to naprawdę czytali. Blogów jest mnóstwo, każdy może je prowadzić, ale u nas każdy artykuł przechodzi przez ręce redaktor naczelnej, przez moje ręce i bardzo chciałam, żeby była to jakaś wartościowa informacja. I też, dotykamy tematów nie tylko w kwestii zdrowia, jedzenia, snu, ruchu - mamy podział kategorii, pod każdym z artykułów znajduje się obszerna bibliografia oparta
na badaniach, ale mamy również zakładkę „relacje”. Mamy tam wdzięczność, ponieważ uważam, że ta świadomość to jest jedna ważna rzecz, ale równie ważna jest wdzięczność za to, co mamy. 

A za co Pani Doktor jest wdzięczna? 

NN: Najpierw za to, że mam rodzinę. Mam męża i dziecko, ale również bardzo doceniam swoje zdrowie. Mam za sobą sytuację z tatą i w ciągu czterech lat go straciłam, więc uważam, że każdego dnia trzeba doceniać zdrowie. Wiadomo, choroby są, nie znikają, ale również trzeba z tym walczyć – czy to za pomocą medycyny konwencjonalnej, czy też nie. Jest dużo narzędzi wsparcia. 

Kiedyś ktoś napisał, że powinniśmy połączyć się na rozmowę we troje, z Karolem, że to byłaby moc i myślę sobie, że wszechświat wie i tam Góra czuwa! I tak jak wczoraj dziękowałam Karolowi za ilość pracy, którą wkłada, za rozmowy z drugim człowiekiem, za niepozostawianie drugiego człowieka, że wraz z zespołem są po to, by pomagać. I tak teraz Ty z „dożywotnim kodem” nie zastanawiasz się, chcesz po prostu pomagać. Tworzymy coś, co ma pomagać drugiemu człowiekowi. Ty jako osoba, która zna świat medycyny, jesteś lekarzem, znasz ten świat suplementów od podszewki i mówisz „basta! Teraz chce robić coś, co będzie dobre dla drugiego człowieka. Ja się pod tym podpisuję i to tworzę, bo jestem zmęczona tym, co się dzieje dookoła, bo to jest nie fair wobec drugiego człowieka” 

NN: No dokładnie tak jest. Mam nadzieję, że kiedyś przejdziemy na uregulowany rynek, ale na ten moment jesteśmy zdani na uczciwość producenta. W naszej firmie, wiem, że wszystko jest tworzone w jak najwyższej jakości, każda kropka była przeze mnie monitorowana i zatwierdzana. Bardzo mi też zależy na edukowaniu ludzi, pomaganiu, aby każdy się dowiedział o tym budowaniu świadomości. Niekoniecznie z nikalab, ale aby każdy wiedział, dlaczego podejmuje taki wybór, dlaczego akurat ten suplement albo też, dlaczego nie powinien wybrać danego suplementu i dlaczego nie powinien suplementować wszystkiego. 

A ja mogę zdradzić, że Twój mąż też Ci podjada Twoje kapsułki? 

NN: Tak, możesz, już kiedyś o tym powiedziałam. Mój mąż jest taki, że potrzebuje, aby wszystko mu tłumaczyć i z pewnością, nie jest osobą, która sięga po coś od razu. Jestem z nim 15 lat i wiem, że nie jest osobą, która od tak sięgnęłaby chociażby po środki przeciwbólowe. Rzadko boli go głowa, ale jeśli już boli, to on to wytrzyma. Do tej pory nie przyjmował żadnych tabletek, kapsułek, a teraz naczytał się sporo w kwestii nikalab, dużo też słucha o tym, co opowiadam i wie, jaką perfekcjonistką jestem… Ten perfekcjonizm czasem wywołuje u niego ból głowy, ale rzeczywiście była sytuacja, w której nawet nie miałam świadomości, że podbiera mi ze słoiczka. Słoiczki zazwyczaj trzymam w kuchni i któregoś dnia zabrałam swój ze sobą, nagle dzwoni do mnie mąż z pytaniem „gdzie są witaminki?”, ja pytam „które witaminki?”, a on „no, nikalab”. Okazało się, że regularnie bierze i zamiast wykupić subskrypcję – podjada mi moje, a potem jestem zdziwiona, dlaczego nie wystarcza mi kapsułek na 30 dni… 

To jest cudowne! Dlatego o tym powiedziałam, bo zobacz, jak to się powtarza! 

NN: A on jest trudnym klientem! 

Nina, może pragnęłabyś jeszcze coś powiedzieć na zakończenie naszego live’a? Ja słyszałam, że Ty sprzedałaś swój samochód, żeby robić więcej kroków. Czy to prawda? 

NN: Tak, to prawda, już kilka lat temu zdecydowałam, że jestem uzależniona od jazdy samochodem i że przyda mi się więcej kroków dziennie. Też mój mąż był prowodyrem tej zmiany. Mój max dzienny to około 15 tysięcy kroków, ale moja mama, siedemdziesięcioletnia kobieta, kiedy do mnie dzwoni na Skype’ie, pokazuje mi swój telefon i chwali się, że u niej to minimum 15 tysięcy kroków dziennie. 

Pomyślałam, że jest to też w kontekście ekologii, o tym, o czym mówimy: powiedziałaś w kontekście ryb, żeby pójść do źródła – do alg, żeby też oszczędzać ekosystem. Nie powiedziałyśmy o jednej, bardzo ważnej rzeczy: uwielbiam Waszą żółtą kopertę, ona mnie nastraja bardzo optymistycznie, gdy przychodzi i dopóki nie jest zniszczona, używam jej, nawet jako kosmetyczki! A potem, gdy zaczyna się rozpadać, mam w ogródku kompostownik i wyrzucam ją właśnie tam. I o tym nie powiedziałyśmy, że Waszą kopertę, w której przychodzi słoiczek, można wrzucić do odpadów BIO. 

NN: Tak, jest to materiał roślinny, kukurydziany. Koperta w całości jest kompostowalna i dobrze, że o tym wspomniałaś, ponieważ dla mnie zdrowie człowieka jest nierozerwalne ze zdrowiem planety. W nikalab bardzo się staraliśmy, żeby jak najwięcej elementów było ekologiczne, choć nie lubię słowa „ekologiczne”, bo jest ostatnio nadużywane. Szkło jest traktowane jako „eko”, biodegradowalne torebki tak samo… my w procesie produkcji słoiczka użyliśmy materiału roślinnego, stworzonego z trzciny cukrowej. Razem z etykietą i klejem – wszystko jest kompostowalne. Pracujemy jeszcze tylko nad nakrętką. Czym się różni pojęcie „biodegradowalny” od „kompostowalny”? Różnica jest znaczna. Biodegradowalny oznacza, że materiał może rozkładać się latami i dodatkowo, pozostawiać po sobie tzw. mikroplastik i toksyny – to nie jest eko. Kompostowalny natomiast, to materiał, który możemy umieścić w kompostowniku i rozkłada się na materię organiczną, w której możemy zasadzić nawet marchewkę. To było naszym celem, ja jestem bardzo przeciwko tym wszystkim pudełkom, które przychodzą do nas niepotrzebnie wraz z zamawianymi produktami, to obciąża planetę. Nie powiedziałam jeszcze jednej ważnej rzeczy! Jako transparentna firma, nasz słoiczek też jest transparentny, ale mamy tutaj filtr UV, który został dodany celowo. Witaminy, tutaj głównie witamina D, reagują na kontakt ze światłem, dlatego musieliśmy je jakoś ochronić. Koperta to jedyne opakowanie, które widzimy, też używam jej wielokrotnie, bo jest fajna
i sama jestem fanką używania czegoś wielokrotnie. Tutaj wrócimy do szkła – szkło jest eko, jeśli używa się go wielokrotnie. A badania pokazują, że tylko 20% szkła jest recyklingowane. Na dodatek, ilu zasobów szkło potrzebuje – transport, produkcja CO2… dlatego nie traktuję szkła jako materiał ekologiczny. 

A w środku naszego słoiczka znajduje się to, co uwielbiasz, ja też! Jestem uzależniona od tego zapachu pomarańczy. To ta wkładka zapachowa, nasycona olejkiem eterycznym z pomarańczy, u kobiet w ciąży jest to cytryna, ponieważ pomaga pozbyć się mdłości. Co ważne - wkładka i jej zapach nie wchodzi w interakcje ze składnikami, ale chyba sama odczułaś, że kiedy je łykasz, ten aromat wywołuje takie przyjemne uczucie w gardle. To taki mały smaczek, który robi duże wrażenie. Na dodatek, używam jej później wielokrotnie w szufladach z bielizną, ale też do książek! 

To jest super eteryczna i orzeźwiająca zakładka do książki! 

NN: Tak! I chciałabym jeszcze poruszyć jeden szczegół: chciałam zrobić kapsułkę, która nie zacznie rozpuszczać się tuż po połknięciu. Kwasy żołądkowe mogą niszczyć niektóre witaminy i minerały, a my zrobiliśmy taką kapsułkę, która przypadkowo fajnie wygląda, ale głównym jej celem jest całkowite rozpuszczenie się dopiero w jelicie cienkim, gdzie mamy optymalne warunki do wchłaniania substancji odżywczych. Są to dwie technologie: DUOCAP i DRcaps. DRcaps oznacza, że jest to opóźnione uwalnianie: przez 45 minut powłoka kapsułki rozpuszcza się w jelicie cienkim, a DUOCAP posłużyło temu, że mogliśmy zamknąć witaminę D, K, A i E, które powinny być przyjmowane wraz z tłuszczami, ponieważ tylko w tłuszczach mają szansę się rozpuścić. Dzięki podwójnej kapsułce mogliśmy połączyć kwasy Omega z pozostałymi witaminami i minerałami, a pora, okoliczności przyjmowania kapsułek możemy dopasować sobie sami. 

lek. med. Nina Nicheska w rozmowie z Agnieszką Cegielską – dziennikarką, prezenterką telewizyjną, autorką bestsellerowych książek z serii „Naturalnie", propagatorką zdrowego stylu życia. Na swoim profilu IG @agnieszkacegielska inspiruje do holistycznego podejścia do życia.

 

Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.