Czterolatki są cudowne. Rozgadane, zaskakujące, szybkie i zwinne. Biegają, skaczą, turlają się, podskakują na jednej nodze i bujają się, na czym popadnie. Trudno za nimi nadążyć, ale nie byłoby to tak duże wyzwanie, gdyby nie to, że do ich piekielnej szybkości dochodzi chęć sprawdzenia, na ile mogą sobie pozwolić, dopóki rodzic nie powie: „stop“. A nawet jeśli powie, są raczej słabe gwarancje, że dziecko posłucha. Bo czterolatki testują – siebie, rodziców, świat. Są zachwycone nowymi umiejętnościami i możliwościami, a przy tym targa nimi wiele emocji, nie mają zaś jeszcze narzędzi, żeby sobie z nimi poradzić.
Nasz przedszkolak z dziką przyjemnością powtarza zasłyszane przekleństwa i sprawdza, jakie wrażenie robi jego zapożyczona łacina. Jeśli widzi, że rodzic się denerwuje, prosi lub każe przestać – tym szybciej będzie powtarzało zakazane słowo. Na spacerze wyrywa się z ręki, chce iść sam, często ucieka. Zawsze idzie w drugą stronę. Nie chce jeść, myć zębów, spać. Nie chce iść na spacer, a potem z niego wracać. Nie chce się wykąpać, a kiedy już wejdzie do wanny – za nic w świecie nie chce z niej wyjść. Mówi mamie, że jest głupia, żeby za chwilę obsypać ją pocałunkami i się przytulać. Tata słyszy, że ma iść precz, a potem maluch płacze, że tęskni. W przedszkolu i w domu może się zdarzyć (wcale nierzadko), że bije, kopie, gryzie i rzuca zabawkami. Nie chce słuchać próśb i poleceń, bo wszystko chce robić po swojemu. Prowokuje, trochę zmyśla. Dużo tego!
Co zrobić? Przetrwać. Stawiać granice. Być konsekwentnym, ale też uważnie słuchać potrzeb i obserwować. Nie wychowywać, tylko towarzyszyć. Czyli zasadniczo stosować te reguły, które są tak ważne w rodzicielstwie bliskości, o którym pisaliśmy tutaj.
Stawianie granic jest bardzo ważne, buduje bowiem w dziecku poczucie bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do systemu kar i nagród – dziecko „ukarane“ czuje się nieszczęśliwe, a jeśli kara następuje później i jest niezwiązana bezpośrednio z jego zachowaniem (“powiedziałeś brzydkie słowo, to za dwie godziny nie obejrzysz bajki”), dziecko ma poczucie niesprawiedliwości.
Jeśli tobie trudno jest opanować emocje w trudnych sytuacjach, pomyśl, co przeżywa dziecko, które ma emocje, ale ich nie rozumie i nie potrafi kanalizować. Przeżywa burzę, którą musi przetrwać. Rady? Nie obrażać się, nie strzelać fochów, nie mówić „jeszcze popamiętasz“ czy „liczę do trzech“ (a ty robisz to czy tamto). To nie zadziała, przeciwnie, przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Kary również są mało skuteczne, w dodatku – opresyjne. Rozmawiaj z dzieckiem i tłumacz mu. A jeśli twoja reakcja będzie przesadzona – krzykniesz na dziecko, powiesz w złości coś, czego nie chciałaś/-eś powiedzieć – użyj magicznego słowa „przepraszam“. I jeszcze jedno: kiedy czujesz, że już nie wytrzymasz, wyjdź do drugiego pokoju i policz do dziesięciu. Albo dwudziestu. Albo – pięćdziesięciu. Działa.
Napisała: Anna Stachowiak
Dziennikarka, redaktorka. Zainteresowana głównie tematyką społeczną i zdrowotną. Publikuje w tygodniku “Przegląd”. Miłośniczka aktywnego wypoczynku, zdrowego trybu życia, sprawdzania teorii w praktyce oraz drążenia tematu. Prywatnie mama zbuntowanego 3-latka i adeptka jogi.
Kapsułka nikalab zachwyca nie tylko wyglądem, ale też swoim działaniem. Przy jej produkcji zastosowaliśmy 2 innowacyjne technologie - DRcaps® i DUOCAP®. DRcaps®...
Twoja opinia może zostać wykorzystana w naszej reklamie. Przeczytaj więcej w naszym Regulaminie. Także w opiniach dbamy o transparentność. Weryfikujemy czy pochodzą od regularnych klientów (nie osób z nami współpracujących) oraz czy są zgodne z przepisami prawa mającymi na celu ochronę konsumentów.