#dawkadobrostanu

Czy rodzicielstwo bliskości oznacza poświęcanie się dla dziecka?

Czas czytania: 3 min
Opublikowano 18/11/2022
Czy rodzicielstwo bliskości oznacza poświęcanie się dla dziecka?

W rodzicielstwie bliskości właściwie nie ma zasad. Jest miłość i obecność. I dużo, dużo intuicji. To jest wada i zaleta jednocześnie, bo niektórzy rodzice ryzykują zatracić siebie, dbając o zapewnienie wszystkich potrzeb swojego dziecka.

Półki w księgarniach uginają się od poradników o tym, jak być najlepszym rodzicem, a w internecie można znaleźć setki porad – niektóre ujęte są w formach webinarów – na temat zaangażowanego/ skutecznego/ spełnionego rodzicielstwa (niepotrzebne skreślić). To temat, który rozgrzewa fora internetowe, gdzie większość uczestników dyskusji prześciga się w forsowaniu jedynych słusznych, ich zdaniem, idei. Sporo jest także tych, którzy piszą o rodzicielstwie bliskości, czyli właściwie nie tyle o sposobie wychowania, co o podejściu do podróży, jaką jest rodzicielstwo, w którego centrum jest owszem, dziecko, ale i rodzic jest ważny. Bo razem budują relację. A o relację właśnie chodzi. Symptomatyczne, że właśnie ci, którzy odwołują się do tej koncepcji – bardzo praktycznej i dającej dużo satysfakcji – swojej wizji nie narzucają innym. Ot, piszą po prostu, co się sprawdziło u nich.

Co oznacza rodzicielstwo bliskości?

W rodzicielstwie bliskości chodzi przede wszystkim o odrzucenie schematów i "modeli wychowania" oraz skutecznych, ale ostatecznie niekoniecznie dobrych ani dla dziecka, ani dla rodzica metod. Rodzice, którzy dobrze się czują w tym nurcie, to rodzice, którzy dziecka nie "wychowują", ale mu towarzyszą. Pozwalają na dużą autonomię, obserwują, są. W przypadku niemowlaka to będzie karmienie piersią, chustowanie i zrozumienie, że płacz to jedyny sposób komunikacji dla małego człowieka, który inaczej nie potrafi manifestować swoich potrzeb. W przypadku dwulatków, trzylatków i czterolatków to przyjęcie, że wszelkie bunty, niełatwe skoki rozwojowe i związane z nimi wyzwania to po prostu część doświadczenia – i dziecka, i rodzica. Chodzi o podejście do nich, danie przestrzeni na emocje i to, by wybrzmiały. Nawet, jeśli są bardzo trudne. 

Na czym polega rodzicielstwo bliskości?

Przykładowo: rodzic, który jest osadzony w nurcie bliskości, nie stosuje złotych sposobów na to, by dziecko "w końcu przestało płakać" czy by "w końcu zasnęło". Nie zostawi malucha, by się wypłakał, bo "w końcu mu przejdzie". Owszem, przejdzie, ale przy okazji kortyzol, czyli hormon stresu, skoczy do niebezpiecznie wysokich poziomów (więcej o tym przeczytasz w osobnym artykule). Po co? Żeby szybciej zasnęło? To samo dotyczy stosowania kar i nagród, ale też socjalizowania dzieci do bycia grzecznymi. Czyli: uległymi, bez własnego zdania, a przede wszystkim, spełniającymi oczekiwania innych. 

W skrócie: dziecko karmi się piersią, chustuje, daje się mu bliskość – także śpiąc z nim w jednym łóżku, jeśli jest taka potrzeba, o czym pisaliśmy tutaj. Nie tylko dlatego, że to po prostu fajne dla rodzica (i mamy, i taty), ale też po to, by budować u dziecka spokój, pewność siebie i otwartość. To nurt, który pozwala dzieciom na bycie sobą, nietłumienie emocji. Daje pewność, że rodzic zawsze jest. Nawet, jeśli dziecko akurat ma kolkę i płacze drugą godzinę, albo kiedy rzuca się w szale na podłogę w supermarkecie (dotyczy dwu, trzy - i czterolatków). Co szczególnie istotne, to nurt, który wymaga od rodzica dojrzałości i spokoju, bo choć naturalny, nie będzie się taki wydawał, jeśli my sami, jako rodzice, nie mamy w sobie uważności. I gotowości, by po prostu słuchać dziecka, bo to o to w tym chodzi. Przy czym, co jasno wyartykuował w swoich tekstach Jaasper Juul, skandynawski pedagog, nie chodzi o wszystko, co mieści się w kanonie "bezstresowego wychowania": granice są bardzo ważne. "Nie" (vide: "Nie z miłości" u Juula), pomaga budować te granice, a przy okazji pozwala stworzyć pełną zaufania i bezpieczeństwa relację. 

Czy rodzic powinien poświęcić się dla dziecka?

Taki styl rodzicielstwa może wydawać się bardzo wymagającym od rodzica, który powinien mieć niemalże nieskończone pokłady cierpliwości, czasu i spokoju wewnętrznego, żeby w każdej sytuacji stresowej tulić, akceptować, poświęcać uwagę. I wielu rodziców rzeczywiście wpada w pułapkę “idealnego rodzicielstwa”. W efekcie mogą pojawić się wypalenie emocjonalne, zmęczenie fizyczne czy nawet zaburzenia lękowo-depresyjne

Warto jednak pamiętać, że w rodzicielstwie bliskości nie chodzi o to, by dziecko było najważniejszym członkiem rodziny, dla którego należy poświęcić wszystko. W rodzinie każdy jest ważny, każdy zasługuje na taki sam szacunek. Owszem, potrzeby dziecka mogą dominować na pewnym etapie (np. kiedy jest noworodkiem lub niemowlęciem), jednak taka sytuacja nie powinna trwać w nieskończoność. Warto tłumaczyć dziecku, że rodzice (i rodzeństwo) także mają swoje potrzeby, o które należy dbać. Każda relacja, nie tylko rodzic-dziecko, ale i np. rodzic-rodzic, jest istotna i musi być pielęgnowana. Zgodnie z duchem rodzicielstwa bliskości, najważniejsze pojęcie w relacjach rodzinnych to równowaga

Nadinterpretacja lub niezrozumienie tej reguły i stawianie dziecka na piedestale może wynikać z tego, że samo rodzicielstwo bliskości było odpowiedzią na panujące przez weki podejście do dzieci jako do “bytu anonimowego” (więcej o tym przeczytasz w osobnym artykule). Dzieci nie odbierano jako przyszłych dorosłych i nie uważano, by miały takie same prawa jak ich rodzice. Jednak zwrócenie większej uwagi na potrzeby dzieci odebrano w niektórych środowiskach jako całkowite wywrócenie do góry nogami relacji rodzinnych. 

Rodzicielstwo bliskości opiera się o dowody i odkrycia naukowe – m.in. te dotyczące rozwoju mózgu dzieci. Jednocześnie ten nurt wydaje się najbardziej intuicyjny i naturalny. Jeśli chcesz głębiej poznać jego zasady, polecamy kilka najważniejszych propozycji książkowych, które znajdziesz w bibliografii poniżej.

Bibliografia:

  1. Martha i William Sears, “Księga rodzicielstwa bliskości”.
  2. Shai Orra, "Cud rodzicielstwa". 
  3. Jaasper Juul, "Nie z miłości" i w zasadzie wszystkie książki tego autora.
  4. M. McKay, P. Fanning, K. Paleg, D. Landis, "KIedy twoja złość krzywdzi dziecko". 
  5. J.Faber, J. King "Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały".
Wydawca nie prowadzi działalności leczniczej.