Nuda: wróg produktywności czy przyjaciel umysłu?Pamiętasz pewnie z dzieciństwa zdania, które odcisnęły się w pamięci z taką siłą, że będą tam już tkwić zawsze – jak wyryte w skale albo wykute w brązie. Dla mnie to były słowa „Inteligentni ludzie się nie nudzą” – wypowiedziane przez nauczycielkę w szkole podstawowej. Wtedy wydawało mi się to proste: nudzisz się, to znaczy, że coś z Tobą nie tak. Z jednej strony musiało to wzbudzić pewne wątpliwości, co do mojej inteligencji, z drugiej jednak dostałem prostą instrukcję, jak mam ją udowodnić – wystarczy, że zawsze będę miał coś do roboty. Wystarczy, że nigdy nie będę się nudzić.Tak rozpoczęła się moja nieustająca batalia przeciwko nudzie. Poranny bieg? Tylko z podcastem na uszach. Ćwiczenia na siłowni? Okazja do wysłuchania ciekawego wykładu. Trening na bieżni? O, jest podstawka na tablet, na którym mogę odpalić jakiś film. Gotowanie w domu? Szansa na nadrobienie serialu – oczy mam przecież wolne. I pewnie bym tak uciekał od nudy, gdyby moja praca nie zaprowadziła mnie do gabinetu psychoterapeutów, dr Roberta Kowalczyka i dr Agaty Stoli.Co terapeuci mówią o nudzie i związkach?Dwa lata temu napisaliśmy wspólnie „Sztukę bycia razem” – książkowy poradnik inspirowany ich doświadczeniami w prowadzeniu psychoterapii par. Pamiętam, jak zdziwiłem się, kiedy mówili, że dobrze funkcjonującą parę poznać można po tym, jak dobrze radzi sobie z nudą. Dla nich to było coś oczywistego, dla mnie odkrycie – którego jednak nie chciałem przyjąć do wiadomości.Oni widzieli w swoim gabinecie osoby, które uciekały z relacji po pierwszych sygnałach nudy, a przez to nie mogły zbudować związku dłuższego niż kilka miesięcy, kiedy kończy się pierwszy etap silnego zauroczenia.Wiele osób traktuje nudę jako sygnał do ucieczki (nie tylko z relacji, ale z pracy, zlecenia, projektu) – sam zresztą się do nich zaliczałem. Od doświadczonych psychoterapeutów dowiedziałem się, że taka postawa może być mało rozwojowa. A z kolei oswojenie nudy pozwala na lepsze i zdrowsze życie.Eksperyment: nuda kontra kreatywnośćNie chciało mi się w to wierzyć, więc postanowiłem sprawdzić, czy są jakieś badania naukowe, które by tego dowodziły. Tak wpadłem na opis eksperymentu, który nie pozostawia wątpliwości co do tego, że czasem warto się ponudzić.Wyobraź sobie, że ktoś każe Ci przez 15 minut przepisywać numery z książki telefonicznej albo czytać jakiś kompletnie nieciekawy tekst. Nie wiem jak Ty, ale ja na samą myśl o tak nieciekawym zadaniu zaczynam się nudzić. Nic się nie dzieje. Mózg dostaje powtarzalny, mało stymulujący bodziec. Nuda!Po tych 15 minutach – które muszą trwać wieczność – dostajesz inne zadanie: wymyśl jak najwięcej zastosowań dla pustego kubeczka po jogurcie.Co się dzieje w mózgu, gdy się nudzisz?Taki eksperyment został przeprowadzony przez naukowczynie z brytyjskiego University of Central Lancashire. Badaczki chciały w ten sposób sprawdzić, czy nuda może posłużyć jako czynnik wspomagający kreatywność.W pierwszym badaniu wzięło udział 80 osób. Część z nich przez kwadrans wykonywała wspomniane nudne ćwiczenie, inni trafili do grupy kontrolnej i od razu przeszli do kreatywnego zadania.Okazało się, że osoby, które wcześniej się ponudziły, miały więcej pomysłów na zastosowanie dla czegoś z pozoru bezużytecznego – kubka po jogurcie(1). Ale to był dopiero początek.W drugim badaniu sprawdzono coś jeszcze ciekawszego. Czy to jak się nudzimy ma znaczenie? Jedni uczestnicy znów przepisywali tekst z książki telefonicznej (nuda aktywna), drudzy tylko go czytali (nuda pasywna), a trzeci znów stanowili grupę kontrolną (nie nudzili się).Później wszyscy mierzyli się z różnymi zadaniami testującymi ich kreatywność. Wyniki? Największą kreatywność wykazywały osoby, które wcześniej tylko czytały nudny tekst. Dlaczego? Bo właśnie wtedy najłatwiej wpaść w stan lekkiego bujania w obłokach – a to, jak się okazuje, jest paliwem dla kreatywności(1).Nuda jako rytuał troski o siebieKiedy nie jesteśmy ani za bardzo zajęci, ani zupełnie wyłączeni, mózg zaczyna sam błądzić, łączyć rzeczy, które wcześniej się ze sobą nie łączyły(2). A to dopiero pierwsze z zalet nudy. Może być też świetną lekcją cierpliwości oraz sposobem na uspokojenie układu nerwowego – zmniejszenie liczby i intensywności bodźców obniża poziom lęku(3).Gdy o tym wszystkim przeczytałem wiedziałem, że czas rozstać się z dziecięcym wyobrażeniem o tym, że „inteligentni ludzie się nie nudzą”. Werdykt jest jednoznaczny: nuda – zwłaszcza ta spokojna, pasywna – otwiera drzwi wyobraźni.Wygląda na to, że obok zestawu praktyk, które słusznie uznawane są za wyraz troski o siebie (ang. self-care) – spokojnego snu, regularnej aktywności fizycznej, zrównoważonej diety i mądrej suplementacji, którą zapewnia nikalab – czas dopisać sesje nudzenia się.Spróbuj sam – prosty eksperyment z nudąNa koniec mam dla Ciebie propozycję. Nie każdy naukowy eksperyment możesz przeprowadzić w domu. Ale ten opisany przeze mnie powyżej łatwo powtórzyć. Znajdź najnudniejszą książkę, jaką masz w domowej bibliotece. Musi być naprawdę nudna. To znaczy mniej więcej tyle, że jak już będziesz trzymał ją w rękach, to wysil się i znajdź tę jeszcze nudniejszą. Nastaw minutnik na 15 minut i po prostu zacznij czytać – bez odwracania uwagi telefonem, telewizją, podcastem czy muzyką. Spróbuj zwłaszcza jeśli nie pamiętasz, kiedy ostatni raz doświadczyłeś lub doświadczyłaś nudy.Przeczytaj również: Mindfulness – remedium na stres, niepokój i depresję?[newsletter2]